Byliśmy wczoraj na bilansie dwulatka. Już zapomniałam jak to jest na takiej wizycie, że przeprowadzają taki cały wywiad i w ogóle :) Bilans wypadł bardzo pomyślnie, nie ma się do czego przyczepić, no może jedynie do wagi i wzrostu ale co tu zrobić jak ani rodzice ani brat gigantami nie są i nigdy nie byli. Adaś waży ok 11,5kg, dokładnej wagi nie znam bo o samodzielnym zważeniu nie było mowy i ważenie odbyło się na rękach mamy. Na siatce centylowej wygląda to lepiej niż się spodziewałam bo myślałam, że będzie na 3 centylu a jest powyżej 10-go :) Z wzrostem niestety jest ciut gorzej bo zaledwie 3 centyl, 82,5cm.
I w sumie to, że jest drobny bardzo dodaje mu uroku bo wiadomo: małe jest piękne ;) ale z sentymentem wspominam zeszłe wakacje kiedy to Adaś miał nadwagę i wyglądał jak pączek a pani doktor kazała kaszki odstawiać czego ja oczywiście nie posłuchałam :)Cała wizyta odbyła się niestety przy mega wielkiej histerii :( Adaś niestety nie wiedzieć skąd ale ma uraz do przychodni i źle reaguje już na samo wejście do gabinetu :/ Nie wiem zupełnie czemu bo przecież tak naprawdę chory był raz w życiu i nie chodzi zbyt wiele po przychodniach pomijając wizyty obowiązkowe dotyczące szczepień itp.
Do tego wszystkiego wczoraj A. miał jeszcze stan podgorączkowy, który głównie objawiał się pojękiwaniem, złym humorem oraz tym, że A. nie odstępował mnie jeszcze bardziej niż w sytuacjach gdy się dobrze czuje. Także każda jakakolwiek próba wyrwania go z moich ramion, do badania czy mierzenia powodowała napad szału i histerii u A., przez co nie była to zbyt miła wizyta :( choć nasza pani doktor wcale nie była zniechęcona zachowaniem małego i spokojnie go badała, starała się uspokoić itd.
Na koniec powiedziałam o minionym czwartku, wymiotach, wysokiej temperaturze i o tym, że w sumie cały czas u dziecka utrzymuje się stan podgorączkowy i mimo, że nie jest wysoki bo ok 37,5 stopnia to niepokojące jest to, że utrzymuje się już kilka dni (wczoraj to było 5 dni, dziś już 6) a co gorsza nie za bardzo spada po podaniu Nurofenu. Ponieważ jednak przez te wszystkie dni nie pojawiły się żadne dodatkowe objawy to zrzuciliśmy winę na ząbkowanie (które też obecnie się A. przytrafiło) i przyszliśmy na dzisiejszą wizytę. Pani doktor po części przychyliła się do naszej teorii ale jednak na wszelki wypadek dała skierowanie na morfologię i mocz, badanie ogólne i posiew.
I tak jak jeszcze wczoraj byłam w miarę spokojna to dziś już się bardzo denerwuję co te badania wykażą, podejrzenie idzie głównie w stronę układu moczowego:( Poza tym przyznam szczerze, że zupełnie nie wiem jak pobierzemy te próbki moczu :/ szczególnie, że do posiewu to musi być super sterylne :/ Żadne woreczki nie wchodzę u nas w rachubę, A. albo by je od razu zerwał albo nawet w ogóle nie pozwoliłby sobie tego przykleić. Nie wiem jak to zrobić :( Jutro rano czeka nas zabawa :/ a badania trzeba zrobić jak najszybciej i tak mamy już jeden dzień w plecy bo nie mogliśmy zrobić tego dzisiaj :( A morfologia niby łatwiejsze do pobrania ale też nie mam gwarancji jak pójdzie wkłucie i ile płaczu będzie to kosztowało moje biedne dziecko, w dodatku w tak ważnym dla mnie i dla niego dniu, który wypada akurat jutro i miał być dla nas samą przyjemnością ...
Współczuje Wam tej infekcji i mam nadzieję, że ma się już ku końcowi. Podejrzewam, że mój W. na bilansie też będzie się zachowywał jak Adaś - do tej pory tylko raz zdarzyło mu się przejść przez badanie spokojnie. Nie liczę na kolejny raz....
OdpowiedzUsuńFotka mnie rozbroiła! :) Pączuś malutki! :) Nie przejmuj się wzrostem - W. też nie jest za duży a rośnie tak skokowo, ze potrafi przez kila miesięcy ani drgnąć a później w 2miesiące nadrabia 5cm.
Gatta28