Rzucam wszystko, tak jak jest, niedokończone, niezałatwione, rozgrzebane.
Rzucam i jadę.
Po parę oddechów bezstresowym, świeżym (bo innym) powietrzem, z dala od domu, z dala od problemów. A co, należy mi się! Bo kryzys dość mocno zawitał w me progi i wszystko nabrało ciemno-szarych barw, a mimo, że tak bardzo kocham świat w black&white to tym razem jest co nieco za bardzo black :/
I z całą pewnością nie jest to żadna tam depresja jesienna ... przecież jesień tak pięknie koloruje ...
Pojadę po parę chwil ciszy i świętego spokoju ;) po parę chwil tylko dla siebie i z kimś kogo nie widziałam już wieki a kto jest mi bardzo bliski i kogo bardzo w chwili obecnej potrzebuję. Ja też temu komuś potrzebna jestem ...
Nasza przyjaźń (naprawdę wyjątkowa) z pewnych powodów została mocno zaniedbana i czas najwyższy to naprawić, może się uda a przy okazji spędzimy miło (jak to zwykle bywało) czas... z dala od problemów, razem, jak za starych czasów :)
Także jeszcze tylko parę godzin do wyjazdu, potem parę godzin na dojazd do celu i będę na mojej stacji Chill Out :) Ale to dopiero za parę godzin a póki co, mam chill out w poniższej wersji ;)
P.S. Miałam nie brać aparatu... żeby oderwać się już tak totalnie od mojej codzienności. Ale czy to aby na pewno dobry pomysł? Czy wytrzymam, czy nie będę żałować ? Przecież tak to kocham ...
ma_niusia
OdpowiedzUsuń2012/10/19 10:12:18
Pięknego odpoczynku życzę!
PS: I nie wyobrażam sobie ciebie bez aparatu!
2012/10/19 12:19:56
UsuńDzięki Aniu :)
Wiesz, ja też sobie nie wobrażam ;)