Zacznijmy od tego co najważniejsze, od zdrowia. TU pisałam o bilansie Młodszego, na dziś sprawy mają się tak:
- zaliczyliśmy konsultację ortopedy i chirurga, zarówno jeden jak i drugi nie dostrzegli problemów z jakimi przyszliśmy, z chirurgiem się zgadzam bo sama żadnej stulejki u syna nie podejrzewam, z diagnozą ortopedy mam mieszane uczucia. Trafiliśmy na lekarza z grypy tych, którzy nie uznają butów profilaktycznych, więc owszem synek stopę koślawi ale te buty co kupiliśmy (Mrugały) to nie jest konieczność i niech dziecko chodzi po piasku czy gęstym dywanie itp., no racja ale ja tam jednak wolę jak i ten but będzie. I ponoć jak na jego wiek to to koślawienie jest jeszcze w normie, hmmm, no nie wiem, 4,5 roku?
- kardiologa mieliśmy na luty 2014 niestety w natłoku wydarzeń przegapiliśmy wizytę (coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu), następny termin mamy na 27 sierpnia (sic!)
- laryngologicznie trochę odpuściliśmy i to był nasz błąd. W grudniu Młodszy przeszedł kolejne badanie słuchu, które znów wykazało całkowity niedosłuch, wykresy były płaskie :( po tym badaniu i łącznie 6 miesiącach kuracji i obserwacji lekarka ostatecznie skierowała nas na zabieg drenażu uszu i ewentualnie podcięcie trzeciego migdałka, oprócz tego pierwszy raz włączyła do leczenia steryd (do nosa). Potem przyszła szkarlatyna z ospą (Młodszy chorował), potem była moja ospa, potem moje powikłania poospowe i tak doszliśmy do lutego a w tym czasie po sterydzie Młodszy nagle zaczął słyszeć a ja w związku z tym zaczęłam się wahać czy zabiegi są u niego potrzebne. Niestety słuch poprawił się na krótko i obecnie mimo stosowania sterydu mój synek znów prawie nie słyszy :( i w związku z tym nie mamy wyjścia musimy stawić się w poradni laryngologicznej po ostateczną diagnozę i ustalenie terminu zabiegów. Wizytę mamy JUŻ 29 lipca.
- alergologa zaliczyliśmy w lutym 2014 a następnie 4 marca Młodszy miał zrobione pierwsze testy alergologiczne no i potwierdziło się moje przypuszczenie, że mamy w domu małego alergika, na szczęście wyszło tylko uczulenie na kurz i roztocza, Młodszy dostał Xyzal, następna wizyta w czerwcu i może kolejne testy. Poza tym jest duża szansa, że problemy laryngologiczne mają też swoje powiązanie z alergią, będziemy obserwować.
- na jesieni wyszła też kolejna sprawa a mianowicie cholesterol, ze względu na obciążenie genetyczne nasze dzieci zostały przebadane i niestety wyniki wyszły ponad normę, u Starszego mniej u Młodszego bardziej, dużo bardziej :/ w związku z tym dostaliśmy skierowania do poradni endokrynologicznej, termin oczekiwania na wizytę był ok 4 miesięcy, wizytę mieliśmy mieć w marcu ale na 2 tygodnie przed wizytą zadzwonili, że coś tam się u nich pozmieniało i mogę nam dać termin na 31.03, to jeszcze nie było tak źle ale na ten dzień mieliśmy inną wizytę, której nie mogliśmy przenieść i tym sposobem nasza marcowa wizyta endokrynologiczna przeniosła się o ponad miesiąc, na 21 kwietnia.
- 21 maja idziemy z Młodszym na kontrolę do okulisty. Młodszy nosi okulary od września 2013 a od listopada ma zakrywane jedno oczko na ok 8 godzin dziennie. Noszenie okularów znosi bardzo dzielnie, nakładkę na oczko również, od samego początku nie było z tym żadnego problemu czemu wszyscy się dziwili i dziwią nadal a ja dumna jestem z mojego Młodszego ;)
- u mnie powoli się stabilizuje, w końcu (!!!), po ponad roku od operacji. Pamiętam jak dokładnie rok temu (w marcu 2013) zaczynałam rehabilitację, pamiętam jak niepewnym krokiem chodziłam na codzienne zajęcia i jak wszystko sprawiało ból a przecież mówili, że na wiosnę to już będę biegać... i owszem, na wiosnę ale dopiero tę tegoroczną wiosnę i z tym bieganiem to też bym nie przesadzała ;) Po styczniowej rwie kulszowej w lutym miałam ponowny rezonans (brrr) a w marcu konsultację u mojego profesora, który mnie operował. Generalnie mam co mam i z tym mam już żyć, dramatu nie ma, a ból który mam jest wpisany w ryzyko pooperacyjne, jest wywołany bliznami, niestabilnością kręgosłupa i po prostu indywidualnym układaniem się wszystkiego u mnie w danych pozycjach. A boli mnie gdy: stoję, tak po prostu: w autobusie, pod prysznicem, gdy zmywam, gdy chodzę za długo, ot takie proste zwykłe czynności. Mam skierowanie na kolejną rehabilitację (już nie liczę którą) i zapiszę się na basen bo parę razy byłam i wiem, że bardzo mi pomaga, problem tylko w tym, że dla mnie na naszym basenie woda jest stanowczo za zimna i zimą nie byłam w stanie tam wytrzymać choć pływałam bez przerwy :/
Wracając do dzieci, Młodszy rozkochał się w malowaniu, był czas, że codziennie kazał sobie wyciągać kartki i farbki i malował, nie tylko po sobie ;)
Ostatnio przestawił się na rysowanie, pudełko kredek nie znika ze stołu a stos rysunków rośnie obok. Co ciekawe w pewnym momencie dostał fazy na rysowanie jednego motywu i seryjnie tworzył podobne do siebie rysunki...
Kto zgadnie co przedstawiają obrazki? ;)
Starsze dziecko również nie pozostaje w tyle i tworzy :) Od wielu lat jest fanem Lego, ma zbudowane całe miasto, które zresztą przebudowywał już wielokrotnie i gdy jego rówieśnicy już dawno z lego wyrośli on nadal buduje z pasją a niedawno poszedł o krok dalej i zaczął kręcić proste filmiki. Pierwsze zdjęcia do filmu były zrobione oczywiście za moją pomocą, następne robił już sam. I oczywiście cała produkcja filmu należy tylko i wyłącznie do Starszego. Program podobno jest prosty i Starszy ogarnął go w parę dni. Ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia to niedługo po stworzeniu pierwszego filmiku narodziła się potrzeba stworzenia dalszej jego części i to z dźwiękiem. Dźwięki zostały specjalnie nagrane na życzenie Starszego a potem wmontowane przez niego do filmiku. Efekt końcowy można obejrzeć tutaj:
Mam nadzieję na kolejne jego produkcje i mam nadzieję, że będą coraz lepsze ;) Na początek z całą pewnością trzeba będzie zapanować nad światłem :p
Ze spraw różnych innych, pod koniec marca byliśmy na Światowym Festiwalu Chleba, impreza fajnie zorganizowana w budynku pewnej szkoły, gdzie w salach były przygotowane różne wystawy chlebów z różnych krajów. Przedstawiciele jedni mniej, drudzy bardziej zaangażowani. W jednych salach było gwarno, były różne pokazy i coś się działo a w innych po prostu leżały chleby i można na nie było popatrzeć ;) Tak czy inaczej fajnie było tam pójść, zobaczyć, posmakować lub kupić :) A było co kupować bo wszystko oczywiście było też na sprzedaż, nie tylko w samym budynku szkoły ale też i przed budynkiem gdzie stał stragan na straganie. Największym zainteresowaniem cieszył się chleb z pokrzywą i zdecydowanie był bardzo dobry :)
Skoro jesteśmy już przy jedzeniu to muszę się pochwalić, że parę dni temu wpadłam na pomysł by zrobić mojemu mężowi urodzinową niespodziankę w postaci przygotowanej przeze mnie kolacji. Przypominam, że ja nie umiem gotować i nie gotuję a gotuje u nas i to świetnie (bo z pasją) mój mąż dlatego przygotowanie dla niego kolacji to dla mnie był nie lada wyczyn no bo jak to zrobić żeby dobrze wypaść przed osobistym MasterChefem? ;) Na sam pomysł kolacji wpadłam zaledwie na parę godzin przed powrotem M z pracy a przepis wpadł mi w oko dzień wcześniej TUTAJ. I tym sposobem, ja matka niegotująca, porwałam się na zrobienie Chilli Con Carne i wiecie co? Udało się! Co prawda nie znalazłam w sklepie papryki wędzonej, za garnkiem schował mi się trzeci kawałek selera naciowego i go nie wkroiłam a na koniec zupełnie zapomniałam podać całości ze śmietaną ale i tak wszystko było super, jubilat potwierdził :)
Na zdjęciu potrawy nie ma bo mąż pojawił się w domu w momencie gdy wszystko przyszykowałam i nie zdążyłam już zrobić zdjęć z potrawą :(
Powoli zbliżamy się do końca chyba najdłuższej notki na moim blogu, na koniec jeszcze tylko muszę zaznaczyć fakt, że w moje Młodsze dziecko W KOŃCU przekonało się do roweru! Podczas gdy jego rówieśnicy od drugiego roku życia jeździli na rowerkach biegowych a teraz przesiadają się na większe rowery z pedałami, mój mały Marudek nie chciał dotąd słyszeć o rowerze biegowym i dostawał na nim histerii a na normalnym rowerku nie wiedział co zrobić z pedałami :/ W tym sezonie nastąpił cud i Młodszy ruszył przed siebie! A jaką ma frajdę, czuje się jak ryba w wodzie!
Rowerek (biegowy) dostaliśmy w prezencie (za co bardzo dziękujemy!!!) w zeszłą sobotę, zapowiadał się tydzień jeżdżenia niestety cały tydzień spędziliśmy w domu z mega katarem, kaszlem i gorączką :( i dopiero dziś na nowo Młodszy mógł nacieszyć się prezentem :)
a po powrocie do domu padł :)
Cieszę się, że smakowało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jeszcze raz dziękuję Kasiu!
UsuńRównież pozdrawiam :)
Niestety zdrowotne kłopoty rozumiem. Mam wrażenie, że co chwilę biegam gdzieś z chłopakami, albo muszę myśleć o kolejnej wizycie:( Okropne to wszystko:(
OdpowiedzUsuńJestem pod dużym wrażeniem twórczości Twoich synów! Te rysunki to kolorowe papugi wg. mojego starszego;) Co do filmu, to podziwiam Was oboje! Ja pojęcia nie mam o takich rzeczach, ledwie swojego bloga ogarniam:) Pozdrawiam ciepło!
Bo z dziećmi to ciągle coś ;) a te wizyty to jedna pociąga za sobą drugą i tak w koło Macieju :(
UsuńRysunki to nie papugi ale blisko :)
A filmik, nie będę ukrywać, że i na mnie zrobił wrażenie gdy zobaczyłam całość, szkoda tylko, że mimo iż króciutki to i tak kompresja przy wrzucaniu zżarła jakość i jest rozmazany :/
Angry Birdsy oczywiście! Jak żywe - śliczne :-)
OdpowiedzUsuńFilmik J. - jestem pod wrażeniem, sama bym czegoś takiego w życiu nie umiała zrobić!
Kolacji gratuluję, rzeczywiście znając Twoją sytuację i zapał do gotowania ;-) to szczęka opada - brawo!
Ze zdrowiem... po prostu ściskam serdecznie śląc moc ciepłych pozytywnych myśli i energii! Trzymajcie się, zaraz słońce lato - wygrzeje wszelkie choróbska :-)
A z rowerem tez brawo - wiem jaka to duma dla Rodziców :-)
Aniu, oczywiście zgadłaś! To "engry bełtsy" jak mawia A. :D
UsuńRowerek u nas dopiero biegowy, jesteśmy jakieś dwa lata za wami ;)
I ja Wam zdrowia życzę i uściski przesyłam!
U nas "engjy bejsy" ;-)
OdpowiedzUsuńNie ważne ile lat za kim - ważne że jeździ i nic na siłę, siostra cioteczna Radzia nauczyła się jeździć jak skończyła 8 lat. Nic na siłę :-)
Każdy ma inne "talenta" jeden rowerowe drugi fotograficzne trzeci kulinarne a inny emocjonalne... po prostu niektóre z nich są bardziej spektakularne, ale żadne nie są mniej ważne! (Powtarzam to sobie choćby wtedy jak inne dzieci mówią Rrrrr albo nurkują czy czytają litery :-D)
Ma_niusia
Z tą kolacją to szacun! ;-)
OdpowiedzUsuńDzieci masz fajne :-)
Ewo dziękuję za miłe słowa, przepraszam, że tak późno...
Usuń