„Większość
ludzi uważa, że najgorsza jest śmierć. NIC PODOBNEGO. Po pewnym czasie
nadzieja jest o wiele okrutniejszą panią. Kiedy żyjesz z nią tak długo
jak ja, z mieczem nad głową przez całe dni, potem miesiące a wreszcie
lata, zaczynasz marzyć żeby opadł i ściął ci głowę.”
Harlan Coben „W głębi lasu”
Sama lepiej bym tego nie ujęła, musiałam zacytować, nic dodać nic ująć…
Styczeń i luty to jakieś miesiące przełomów, wielkich zmian i ważnych dat w moim życiu.
Początek
z M, zaręczyny, kredyt, dom, urodziny i imieniny kilku
ważnych dla mnie osób, początek pierwszej pracy… aż mam ochotę zrobić
sobie spis tych wszystkich dat…
Rok
temu w styczniu przeszłam podobne załamanie co teraz. Skutkiem tego
była decyzja o podjęciu leczenia, teraz minął rok… Całe szczęście, że
nie wiedziałam wtedy, że po roku efektu żadnego nadal nie będzie a ja
przybliżę się do celu zaledwie o jeden mały kroczek.
W
styczniu tego roku podjęłam decyzję o klinice, na razie tylko jakoś nie
mogę zdecydować się czy iść tam już w lutym czy może w lutym jeszcze
podejść do stymulacji a w marcu uderzyć do kliniki?
Z
drugiej strony nic nie stoi na przeszkodzie żeby w lutym się stymulować
a jednocześnie odbyć pierwsze spotkanie w klinice… i to chyba jest
najlepsze rozwiązanie bo jakby w lutym też się nie powiodło to
przynajmniej byłabym już po wstępnym spotkaniu i od marca zaczęłabym już
może przygotowania do czegoś poważniejszego niż zwykła stymulacja…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz