Tak, przez kilka ostatnich dni starałam się nie zauważać ewentualnych przeciwności losu i wmawiałam sama sobie, że wszystko co mnie spotyka jest cudne :) Jednak dziś miarka się przebrała, nie dałam rady dłużej udawać. A plan był całkiem prosty: wyjść z samochodu, kupić w sklepie serek (na który od 3 dni mam wściekłą ochotę i jakimś dziwnym trafem nie ma go w żadnym napotkanym sklepie), zanieść buty do szewca, wrócić do samochodu.
No, to było tak: w sklepie mojej ostatniej szansy, serka nie było, szewc miał na drzwiach kartkę: „przerwa do 16:00” – a była 16:30 i drzwi zamknięte, a mój M czekał na mnie w samochodzie w zupełnie innym miejscu niż byłam ja.
$%^&*%^&*#@%$: tyle miałam do powiedzenia wsiadając z powrotem do niego do samochodu. Bo przecież nie mogło być tak żebym poszła, kupiła, załatwiła co trzeba i po prostu wróciła do domu, nieeee, w moim życiu nie może być prosto, cały czas nie dość, że pod górkę to jeszcze wiatr w oczy, unbelievable !!!
A teraz w ramach wyluzowania idę oglądać kolejne odcinki LOSTA z nowego sezonu, Desperados idzie ze mną :)
Miłego weekendu wszystkim…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz