czwartek, 5 kwietnia 2012

Wiosna nas załatwiła :/

Chorujemy. WSZYSCY.
Poszło lawinowo, najpierw Jot, potem A., zaraz po nim ja i na końcu M.
Ja i A. jesteśmy już na antybiotyku, Jot jeszcze bez a M dopiero zaczął więc zobaczymy na czym się skończy.
Jest koszmarnie, dzieci gorączkują, kaszlą, kichają, jęczą, płaczą, marudzą, glut się z nosa leje ... a ja nie mam sił się nimi zajmować bo kicham, kaszlę, gorączkuję i glut mi się z nosa leje :/ Jest bosko.
A Święta za pasem ... a we wtorek zaraz po Świętach lecę do Czech i bynajmniej nie w celach wypoczynkowo - leczniczych tylko niestety służbowo :/

9 komentarzy:

  1. O masz ci los, przede wszystkim zdrowia życzymy, po drugie patrz pozytywnie, bo skoro chorzy to na pewno święta BARDZO domowo i BARDZO rodzinnie i BARDZO spokojnie spędzicie :-)
    Po trzecie - aż do Czech! Wiesz, znam ból rozstania z Dziećmi, ale potraktuj to jako rozrywkę, atrakcję i ciesz się wycieczką, a po powrocie stęskniona rzucisz się na dzieci :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak do Czech i bedziesz moze w Cieszynie-to ja na kawke zapraszam :)a pokic o zdrówka zycze Wam:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojjj współczuję tego chorowania tuż przed Świętami! Oczywiście życze Wam wszystkim zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hihi bo pomysle ze z moim mezem lecisz...on tez we wtorek do Pragi sie wybiera...zdrowka wam zycze,u nas tez chorobiwo,kuba,moj tesc,moja mama...

    OdpowiedzUsuń
  5. Maniusia, rodzinnie i spokojnie to nie bardzo gdy mąż w Święta pracuje :/ wyjazdem staram się cieszyć, choć wolałabym jechać zdrowa i zostawiać w domu zdrowe dzieci ...

    Asiu, to byłoby coś, takie spotkanie po latach... będę w miejscowości Jihlava, muszę sprawdzić jak to daleko od Cieszyna bo nie wiem :)

    Emmo, dziękuję :)

    Zmoro, to jednak nie lecę z Twoim mężem bo sprawdziłam, że ja nie do Pragi się wybieram :) Też Wam zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam nadzieję, że już jesteście zdrowi :)

    szymanska25

    OdpowiedzUsuń
  7. u nas też szaleje choróbsko.
    najpierw Emilii 3 dniówka, później ja, moja mama, mój tata i teraz córka.
    jeszcze tylko mąż się dzielnie trzyma...
    mam nadzieję, że zbliżamy się do końca.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jak już się zacznie to często idzie łańcuszkiem po całej rodzinie :(

      Usuń