środa, 14 listopada 2012

No i skończyło się rumakowanie :/

W niedzielę mój kręgosłup odmówił ze mną współpracy ostatecznie.
Objawiło się to tym, że promieniujący ból do nogi, który czułam wcześniej przez te parę tygodni tym razem był już tak silny, że ledwo dałam radę wstać z łóżka. Jednak wstać trzeba było bo jak to w weekend sama z dziećmi w domu byłam ... do dziś nie wiem jak, chyba jakimiś nadludzkimi siłami, przetrwałam tak całą niedzielę a potem jeszcze poniedziałek w pracy. Wieczorem pojechałam na planowane RTG. W rejestracji powiedziałam jaka jest sytuacja, że dwa tygodnie czekałam na to RTG i, że w tym czasie pogorszyło się tak, że nie jestem w stanie chodzić, bo ból objął mi już całą nogę i, że w takim stanie nie mogę teraz czekać jeszcze na wizytę u ortopedy kolejnego tygodnia tylko żeby może ktoś przyjął mnie jeszcze teraz po RTG. Miałam farta i miejsce u ortopedy się znalazło. Pokuśtykałam na RTG, przeszłam koszmar rozebrania i ubrania się a potem kolejny gdy pani mi oświadczyła, że na zdjęciach nic nie widać bo byłam nie przygotowana do zrobienia zdjęć. Szkoda, że nikt mi wcześniej nie powiedział, że muszę być w jakikolwiek sposób przygotowana, nic mi nie powiedziano ani w rejestracji gdy się zapisywałam ani też nic nie było napisane na skierowaniu, sprawdzałam ten papierek z obu stron, nie było nic. Słabo mi się przez moment zrobiło bo czekałam na to RTG dwa tygodnie i w tej chwili mój stan był już naprawdę nieciekawy a dodatkowo za chwilę miałam mieć przecież wyproszoną wizytę u ortopedy a tu zdjęcia nieczytelne :((( Następna rzecz jaka się okazała to taka, że opisu zdjęć nie robią od ręki tylko opis odbiera się parę dni później wraz ze zdjęciem. A teraz to nawet jakbym chciała ten opis mieć od ręki ze względu na nagłą wizytę to i tak nie ma kto tego zrobić bo lekarza od opisów już nie ma (miałam RTG na 19:00). Drugi raz mi się słabo zrobiło. Ale co tam, skoro na zdjęciu i tak nic nie widać to wzięłam je bez opisu i pokuśtykałam ze łzami w oczach (z bólu i bezsilności) do gabinetu ortopedy. Na szczęście trafiłam na ludzkiego lekarza i na "szczęście" przyczyna bólu była już w takim stadium rozwoju, że i na takim nieczytelnym zdjęciu było wszystko świetnie widać bo obejrzenie tego i diagnoza zajęła lekarzowi nie więcej niż 10 sekund.
Dyskopatia, wysunięty dysk, stan zapalny w ostrej fazie. To mój wyrok, który przykuł mnie do łóżka na dwa tygodnie. Ból był i jest jak najbardziej adekwatny do przyczyny. Jakakolwiek poprawa najwcześniej za parę dni. Pod warunkiem, że będę leżeć ale tak naprawdę leżeć i jak najmniej się ruszać, każde poruszanie pogarsza stan zapalny. Także to, że te ostatnie dwa tygodnie przechodziłam i nie wylądowałam od razu na zwolnieniu doprowadziły do stanu w jakim jestem teraz.
Całą drogę do domu przeryczałam. No bo jak to ? Leżeć ? Cały czas? Niby jak? A dzieci? Przecież to ja większość tygodnia, łącznie z weekendami jestem z nimi sama w domu, to ja odbieram Młodszego z przedszkola... A moja fotografia? Przecież właśnie teraz miałam zaczynać sesje świąteczne, tyle się miało dziać... i wszystko na nic :(((

Ja tymczasem grzecznie leżę i wstaję tylko wtedy kiedy naprawdę muszę bo przy każdym ruchu ból jest taki, że człowiek marzy tylko o tym żeby nie musieć się ruszać, biorę leki przeciwzapalne (jeszcze mocniejsze niż ostatnio bo tamte już nie pomagały), zwiotczające i osłonowe i czekam na poprawę, która na razie nie przychodzi.
Ten tydzień z opieką nade mną i dziećmi jakoś mamy ustawiony, co będzie w następnym zobaczymy ...

Poniżej dzieło Starszego, namalowane na płótnie dla babci z okazji urodzin, babcia jest miłośniczką herbaty ;) Oczywiście malowane na prędce przed samym przyjazdem jubilatki w dodatku pożyczonymi farbami, po które z wywalonym jęzorem kuśtykałam przez pół wsi w niedzielę gdy jeszcze mogłam kuśtykać a okazało się, że nasze farby są nie w naszej szafce (gdzie się ich spodziewałam) tylko w teczce w szkole  $%%%&^*&#%#$%$%^%^& trzeba było wtedy zobaczyć moją minę ;)

6 komentarzy:

  1. 2012/11/14 18:56:32
    Wwpółczuję Ci i bardzo mi przykro z powodu całego zamieszania z diagnozą... Ale przynajmniej masz czas dla siebie możesz się poświęcić pisaniu! ;) życzę zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  2. pamietnikpanidomu
    2012/11/14 19:46:40
    Zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. 2012/11/14 22:00:33
    Dzięki Joasiu, z całą pewnością będę miała teraz więcej czasu na blogowanie ;)

    Dzięki Pamiętniku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ma_niusia
    2012/11/15 13:07:51
    Jak Cię znam to masz teraz więcej czasu na obróbkę foto ;-)
    Ale zdrowia z całych sił życzę!
    I buziaki dla A. i malarza :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. slangowska85
    2012/11/16 11:48:19
    Ojej :/ Współczuję i zdrówka życzę...z kręgosłupem nie ma żartów więc uważaj na siebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. 2012/11/16 17:53:55
    Maniusia, dobrze mnie znasz ;) niestety marazm mnie dopadł przez zamartwianie się i zdjęcia leżą odłogiem :////

    Slangowska, dziękuję :) uważam, uważam, teraz już uważam ...

    OdpowiedzUsuń