piątek, 16 listopada 2012

Świątek, piątek czy niedziela ...

... mnie tam wszystko jedno,każdy mój dzień wygląda teraz tak samo :( Leżę, syczę z bólu przy zmianach pozycji i czekam. Poprawa jednak nie nadchodzi :( Jako osoba z jednej strony bardzo ale to bardzo niecierpliwa naiwnie oczekiwałam jakiejkolwiek, choćby minimalnej poprawy już po 3 dniach, dziś mija dzień czwarty i nic, więc granice mojej cierpliwości zostały mocno przekroczone :( Z drugiej strony jako osoba posiadająca niezwykłe umiejętności dołowania się, zamartwiania oraz czarnowidztwa zdążyłam już sięgnąć czarnej rozpaczy i się w niej pogrążyć. Pozytywne myślenie ? Przykro mi ale w takie dobra luksusowe nie zostałam wyposażona.

Próbowałam się pocieszyć kisielową "Słodką chwilą szczęścia" ale nie podziałało :(


 Albo to zwykły pic na wodę albo na mnie nie działa ;) Obstawiam oczywiście to pierwsze, a raczej doskonale to wiem.

P.S. Młodszy od wczoraj gorączkuje. Dołączył do szpitala domowego. M nie wyrabia na zakrętach w lataniu między pokojami jako mąż, ojciec, lekarz, psycholog, kelner i sprzątaczka w jednym. Jest Bosko...

2 komentarze:

  1. mama_pietruszki
    2012/11/17 21:34:06
    Oj to życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  2. 2012/11/18 12:59:03
    Dziękuję ...

    OdpowiedzUsuń