Od wczoraj jestem w sanatorium.
Nie spodziewałam się, że będę TAK tęsknić...
Bałam się przyjazdu tutaj i nawet w ogóle tego nie chciałam.
W ramach przekonywania samej siebie myślałam o korzyściach zdrowotnych (ale to akurat nie jest gwarantowane po pobycie) i o możliwości odpoczynku i chwilowego odsapnięcia bo w domu ciągłe urwanie głowy a ja ciągle ze sprawnością na bakier, więc wszystko męczyło mnie dwukrotnie. Rozmyślałam sobie jak to między zabiegami będę miała chwile relaksu i czas tylko dla siebie...
CZAS TYLKO DLA SIEBIE (!!!)
czego to ja miałam w tych chwilach nie zrobić...
Te chwile lecą od wczoraj a ja nie zrobiłam nic. Nic z tego co sobie zaplanowałam.
Już w drodze nastrój mi nie dopisywał a po przyjeździe nie było lepiej. Wczoraj płakałam za dziećmi i domem jak bóbr i nie mogłam sobie znaleźć miejsca. A miejsce, w którym byłam wydawało mi się jakieś takie mało przyjazne.
I jakaś taka nijakość mnie ogarnęła.
Czytałam, myślałam, łaziłam, jadłam, płakałam i tyle.
Dziś już trochę lepiej ale przede mną chyba ciężkie i długie 3 tygodnie...
P.S. Gdy już pozbieram się do kupy to napiszę o naszym bilansie czterolatka, ale tu też niezbyt kolorowo :/
Hej, hej
OdpowiedzUsuńWłaśnie zajrzałam. Super blog! Dlaczego wcześniej na niego nie trafiłam? Dzięki, że Ty trafiłaś na mnie :-)
Pozdrawiam
Carolin
Pewnie dlatego, że moje notatki są na bloggerze :) A ja to już wcześniej na Ciebie trafiłam tylko dopiero teraz niedawno się odezwałam :) i też się cieszę ;)
UsuńKochana, jestem do Twojej dyspozycji, do płakania, słuchania, czytania, pisania, narzekania i śmiania się i wspominania i planowania!
OdpowiedzUsuńZnasz mój @, tel co chcesz!
Ściskam!
Ma_niusia
Znam, o ile nie zmieniłaś ;)
UsuńTylko nie wiem czy masz tyle czasu ;)
Mam jeszcze Skype od niedawna, więc pisz gdzie chcesz! Wiadomo, Radek jest priorytetowy, ale jeśli tylko chcesz - poza Radziem jestem dla Ciebie :-) Pisać można w każdej chwili, a jak chcesz pogadać to spokojnie mogę 2 godziny: w drodze do i z pracy! Aniu - jeśli tylko chcesz, potrzebujesz, odzywaj się !
UsuńDzięki Aniu :)
Usuńpamiętam swój pierwszy służbowy wyjazd, jak zostawiałam dom i moich chłopaków "samych". oj, ciężko było... dopiero jak sobie uświadomiłam, że skupiając się na pracy czas szybciej mi zleci niż na tęsknieniu i myśleniu o nich, dopiero wtedy się pozbierałam i jakoś poszło :) potraktuj pobyt jak misję - lekko nie jest, ale Ty nie dasz rady? :) albo pobaw się w Polyannę - coś fajnego podobno można w każdej beznadziei dostrzec. a i czas na tym szybciej upłynie! trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńJak ja zostawiałam pierwszy raz swoich chłopaków na wyjazd służbowy to jakoś ogarnęłam, miałam dużo pracy, i też czas śmignął jak krótka chwilka, no i to był tylko tydzień... a tu teraz aż 3 tygodnie i okazuje się, że mimo ogromnych chęci i planów nie umiem wykorzystać tego czasu wolnego ;) ale powoli nabieram wprawy, z każdym dniem idzie mi coraz lepiej ;)
UsuńFajnie ze wróciłaś na blog.
OdpowiedzUsuńTęsknisz to normalne. Ja za starszym ryczałam po porodzie młodszego, więc Twoje 3 tygodnie są dla mnie niewyobrażalne ;)
Odpoczywaj dużo!
U nas się trochę pozmieniało, przeszliśmy na domenę i zmienilismy nazwe z czcze-gadanie na wypaplani, więc możesz nie poznać ;)
Poczciwa Gaduła
Ano wróciłam i mam dużo do obgadania ;)
UsuńNie poznałam od razu ale teraz już wiem co i jak :)
Ściskam mocno :*
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń