Dziś, po 11 latach pracy, ok godziny 14:00, po raz ostatni zamknęłam za sobą drzwi mojego biura. Tak, tak, odeszłam z pracy, czyli niemożliwe stało się możliwe. Choć nadal to do mnie nie dociera...
20.10 odebrałam telefon, 25.10 poszłam na rozmowę, 28.10 podpisałam umowę przedwstępną i tego samego dnia złożyłam wymówienie w mojej starej pracy.
Szybko poszło. Nawet bardzo. Ale nie było tak prosto jak się wydaje, od momentu rozmowy do dzisiaj, czyli przez ponad 2 tygodnie żyłam w mega stresie, najpierw negocjowanie warunków umowy z nowym pracodawcą, potem negocjowanie mojego nagłego odejścia ze starym pracodawcą, potem tydzień ciszy gdyż moja szefowa była na urlopie i na ten czas rozmowy zostały zawieszone :/ a ja zostałam z niezakończonymi bardzo ważnymi tematami czego nie znoszę! Ja muszę mieć wszystko ułożone, zaplanowane, bez niejasności i niedomówień i bez żadnego odkładania, ja lubię mieć wszystko jasne, od razu! Sama nie wiem jak przetrwałam ten tydzień. Ostatecznie na początku obecnego tygodnia zapadły wszystkie decyzje, w dodatku pomyślne dla mnie :) Tyle, że po tych decyzjach zostały mi zaledwie 4 dni na zakończenie wszystkich spraw, szaleństwo! No cóż, sama tego chciałam. Ale dałam radę i tym sposobem, dziś byłam ostatni dzień w starej pracy i zaczęłam odbieranie zaległego urlopu. Niestety mam go tyle, że będę go jeszcze odbierać będąc już w nowej pracy. Niestety w czasie roku 2011 nie przewidziałam sytuacji, że tak nagle zdobędę nową pracę i ściskałam ten urlop jak się dało :/
W starej pracy miałam dziś pożegnanie, wcale nie miałam na nie ochoty ale już od samego porannego wejścia czekała na mnie miła niespodzianka a potem było już tylko coraz lepiej :) Rano na biurku znalazłam duży karton a w nim tort robiony specjalnie dla mnie przez męża (byłego cukiernika) mojej koleżanki z działu. Szok :) Ja przywiozłam kilka ciast, rozstawiłam wszystko, zaprosiłam ludzi na 9:30, i się zaczęło... przemówienia, wspomnienia, nie ogarnęłam emocji i się poryczałam. No bo, co by nie mówić to jednak było to 11 lat, 11 lat mojego życia! I kiedy to minęło ???
Po pożegnaniu, dokończyłam ostatnie sprawy zawodowe, przekazałam to co nie dało się dokończyć, uprzątnęłam biurko, szafkę, szuflady, spakowałam wszystko do kartonu jak na filmach to robią - dziwne uczucie ... a potem poszłam, tak po prostu, wyszłam - również bardzo dziwne uczucie...
Ale dość szybko się otrząsnęłam i ze starej pracy pojechałam prosto do nowej, gdzie zawiozłam podpisaną umowę, odebrałam skierowanie na badania i ogólnie zostałam powitana w gronie nowych znajomych...
Podsumowując: parę godzin temu zamknęłam pewien rozdział w moim życiu, uwolniłam się od czegoś co nie dawało mi żyć, dziś był ostatni dzień tego koszmaru. Także jutro mam swoje prywatne Święto Niepodległości ;) Pierwszy dzień reszty mojego życia. Boję się być szczęśliwą - bo bardzo się boję nowego ...
gratuluje ! takie decyzje nie są łatwe, glowa do gory i piers do przodu to przeciez zmiana na lepsze :))
OdpowiedzUsuńfajnie - powiew świeżości :) wszystkie początki są super...
OdpowiedzUsuńNo to powodzenia w oswajaniu nowego etapu życia i niech Ci się w nowym miejscu dobrze pracuje:)
OdpowiedzUsuńgratuluje, tez tak powinnam, u mnie 6 lat pracy, teraz mi tam po prostu wygodnie, ale to nie to, nie tam powinnam byc. No coz...
OdpowiedzUsuńa co do tych niedokonczonych spraw, jesuuu jestesmy takie same...musze miec wyjasnione TERAZ ZARAZ bo mnie to meczy frustruje zatruwa zywot.
Dziękuję i nie dziękuję bo boję się zapeszyć, strach ciągle mi towarzyszy...
OdpowiedzUsuńZmoro, czyli Wiesz jak mi było ciężko, ta niejasność sytuacji nie dawała mi żyć, ale już na szczęście po wszystkim. A co do zmiany to ja powinnam była zrobić ten krok już parę lat temu. A z każdym rokiem jest coraz trudniej.
Gratulacje . Bardzo jestem z Ciebie dumna.
OdpowiedzUsuńI zycze,zeby nowe miejsce bylo TYM wlasciwym
Anno, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńTrzy lata temu, dosłownie po 11 latach przepracowanych w firmie, w ciągu 3 dni podjęłam taką samą decyzję, moje rozstanie trwało zaledwie 3 dni w starej i będąc na urlopie już byłam w nowej pracy.
Życzę Ci wytrwałości w dążeniu do celu.
Pozdrawiam
Madziu, dziękuję i mam nadzieję, że Twoje życzenie dla mnie się spełni...
OdpowiedzUsuńAndziu, widać mamy coraz więcej wspólnego :) Poza tym ja też o mały włos a nie odeszłabym właśnie już 3 lata temu, dokładnie w listopadzie 2008, jednak wtedy się nie udało bo chcieli żebym rzuciła starą pracę też w 3 dni a to było u mnie niemożliwe...
Witaj ;) Jak ja Cie tu znalazłem ;) Tak przeglądam Twoje posty i widzę, że byłem w całkiem podobnej sytuacji, rok temu odszedłem z pracy po 10 latach. Miałem mieszane uczucia, ale chociaż w nowej jest o wiele więcej pracy, absolutnie nie żałuję ;) U Ciebie teraz to już minęło ze 2 miesiące, powoli pewnie się oswajasz z nową pracą. W każdym razie, powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńZnalazłam Cię :) noooooooooooo nie było mnie tu trochą a tu takie zmiany :) gratulacje !!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńps to ja szymanska25
OdpowiedzUsuń