Do lekarza się wybraliśmy wczoraj.
Gin uznała ciążę z samych testów ciążowych i zarówno wizyta jak i pobranie na betę było w abonamencie :)
Dziś odebrałam betę, jest ponad 332,40 !!! Piąty tydzień! I dokładnie tak jest :)
Nie mogłam się powstrzymać i powtórzyłam pobranie, jutro wynik.
Powoli zaczyna docierać do mnie, że to dzieje się naprawdę...
Średnio się czuję, jestem strasznie osłabiona, do dziś udawałam, że to tylko moja wyobraźnia ale niestety to coś więcej.
Przejście po schodach w domu czy w firmie wywołuje zawroty głowy i łomotanie serca jakbym przebiegła 100 km, podobne sensacje mam jak po swojemu zerwę się z krzesła czy przejdę szybciej po pokoju. Dlatego wyłączyłam motorek i poruszam się ja ślimak żeby tylko mój błędnik nie odczuł, że cokolwiek robię i zachował równowagę.
Najgorzej jest rano a raczej w środku nocy jak wstaję do pracy, bo wtedy to po prostu jestem a jakby mnie nie było. Chodzę trzymając się ścian a muszę najpierw doprowadzić siebie do porządku a potem dziecko, łatwo nie jest i dziwne to wszystko bo to przecież zaledwie sam początek.
Po odebraniu bety miałam zadzwonić do mojego lekarza żeby pochwalić się naszym sukcesem ale niestety przegapiłam dobrą godzinę i jutro dopiero będę dzwonić.
I generalnie plan mam taki żeby to właśnie on poprowadził moją ciążę. Jest lekarzem o jakim zawsze marzyłam, nie dość, że jest profesjonalista w tym co robi to jeszcze ma bardzo dobre podejście do pacjenta. Chodząc do niego na wizyty czułam, że jestem pod dobrą opieką. A do tego jeszcze państwowo pracuje w szpitalu, w którym rodziłam i chcę rodzić po raz drugi.
Jest tylko jeden problem bo nie wiem jak połączyć to, że będę chodzić do dwóch lekarzy, do enel tylko po to żeby mieć badania za darmo a do mojego po to żeby czuć się bezpiecznie. I chodzi mi o to, czy informować tych moich lekarzy o tym fakcie, czy może tylko jednego z nich? Nie wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz