Jot nadal chory, dziś 4 doba antybiotyku i niby trochę się poprawiło ale nadal jest kiepsko do tego przez stan zapalny ucha to moje biedne dziecko na jedno ucho w ogóle nie słyszy :(
M zaczął chorować wczoraj a mnie od ponad tygodnia dzień w dzień boli głowa a od 3 dni gardło.
Do tego ta izolacja zaczyna odbijać się na mojej psychice, nie daję już rady w tym zamknięciu i coraz gorzej znoszę to, że nie zajmuję się J. Jak schodzę na dół i widzę go takiego schorowanego to serce mi pęka a nawet nie mogę go przytulić :(
No dramat dosłownie !!!
Ryczę drugi dzień.
A miało być tak pięknie...
To były moje duże smutki a co do małych radości to wczoraj zaliczyliśmy z A pierwszy spacer, 20 minut. Dziś też mam nadzieję, że wyjdziemy. Tyle, że niestety nie mam zupełnie doświadczenia ani wprawy w ubieraniu noworodka na taką pogodę i całą drogę zastanawiałam się wczoraj czy dobrze ubrałam A i czy nie jest mu za ciepło lub za zimno.
W końcu doczekaliśmy się też wizyty pediatry, wszystko jest ok. Tylko, że przez to, że miałam tysiąc pytań to się pogubiłam i zapomniałam od kiedy mam podwać tę witaminę D, bo K to wiem, że już od teraz. No i trochę mnie zdziwiło to, że na tą D nie dostałam recepty na krople (jak to było przy J) tylko peditra kazała kupić jakąś tam w kapsułkach i wyciskać, hmmm, chyba łatwiej jednak byłoby z kroplami, no ale one są na receptę, której nie mam :(
A przedwczoraj dostałam od firmy przepiękny bukiet z okazji narodzin A :) Z piękną kartą i przemiłą dedykacją w środku. A na kopercie był napis: Szczęśliwi rodzice A i M :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz