Od dnia, w którym poczułam ponownie ból
grzebię na ten temat w necie. Miałam tego nie robić ale to było jednak
silniejsze ode mnie. Trafiłam na forum ludzi po operacjach przepukliny
kręgosłupa i napisałam o bólach i mojej sytuacji. Odpowiedzi pojawiły
się dość szybko i były całkiem pocieszające. Ludzie pisali, że te moje
bóle to nic niepokojącego, że parę dni po operacji to norma, że mięśnie,
korzenie, wszystko jest naruszone i musi się zagoić, że potrzeba
czasu... wiem, wiem, to samo usłyszałam już parę dni wcześniej od
swojego profesora i ufam mu naprawdę, wiem, że jest wybitnym
neurochirurgiem i specjalistą ale wiecie jak to jest... człowiek lubi
usłyszeć od kogoś innego że też tak miał i minęło... no to usłyszałam
ale przy okazji też tak jakby ktoś wylał mi wiadro zimnej wody na głowę,
otrzeźwiałam i coś do mnie dotarło, coś zrozumiałam: moje życie to już
nie to samo życie co było wcześniej. A ta operacja to nie operacja, o
której po tygodniu zapominasz i żyjesz dalej. Owszem zdawałam sobie
sprawę, z tego, że to ingerencja w kręgosłup, że to nie byle jaki
zabieg, po którym wraca się do życia 3 dni później ale w dniu kiedy mnie
wypisywali naprawdę widziałam to wszystko w dużo jaśniejszych barwach.
Myślałam sobie że teraz 4 tygodnie leżenia, potem rehabilitacja i jakoś
to będzie. A to zupełnie nie tak. Teraz owszem 4 tygodnie leżenia
przeplatane krótkimi spacerkami po domu ale co przyniosą te 4 tygodnie
to tego nie wie nikt.
Jedni piszą, że bóle minęły im po 2 tygodniach, innemu minęły po 2 miesiącach a jeszcze inni 4 miesiące po operacji dopiero poczuli ulgę. A każdy przypadek jest bardzo indywidualny, nie ma dwóch jednakowych i nie da się w żaden sposób przewidzieć ani ocenić jak to będzie u mnie. Mogę tylko tak leżeć i czekać a moment kiedy nadejdzie poprawa jest jedną wielką niewiadomą. Niby operacja to krok do przodu a ja znowu czuję się jakbym była w zawieszeniu... w oczekiwaniu... i tak od 12 listopada 2012...
Mój pierwszy blog miał tytuł "W oczekiwaniu..." a jego opis brzmiał:
"...wciąż się na coś czeka,
na coś, co nie chce przyjść
i znów nie przyszło dziś.
Może jutro...
I wciąż się na coś czeka
i wszystko jest nie tak
i wszystko nie ten ma smak.
Smutno." K.Jędrusik
Jedni piszą, że bóle minęły im po 2 tygodniach, innemu minęły po 2 miesiącach a jeszcze inni 4 miesiące po operacji dopiero poczuli ulgę. A każdy przypadek jest bardzo indywidualny, nie ma dwóch jednakowych i nie da się w żaden sposób przewidzieć ani ocenić jak to będzie u mnie. Mogę tylko tak leżeć i czekać a moment kiedy nadejdzie poprawa jest jedną wielką niewiadomą. Niby operacja to krok do przodu a ja znowu czuję się jakbym była w zawieszeniu... w oczekiwaniu... i tak od 12 listopada 2012...
Mój pierwszy blog miał tytuł "W oczekiwaniu..." a jego opis brzmiał:
"...wciąż się na coś czeka,
na coś, co nie chce przyjść
i znów nie przyszło dziś.
Może jutro...
I wciąż się na coś czeka
i wszystko jest nie tak
i wszystko nie ten ma smak.
Smutno." K.Jędrusik
i mimo upływu lat, mimo kolejnych zdarzeń te słowa wciąż są najbardziej adekwatne do tego co dzieje się u mnie w życiu ... może powinnam zmienić nazwę bloga i wrócić do starej ?
eldka
OdpowiedzUsuń2013/02/01 13:38:08
Będzie dobrze. Pozdrawia jeszcze leżąca.
2013/02/01 13:46:05
OdpowiedzUsuńNo to leżąca pozdrawia leżącą :) dziękuję :)
Gość: Piżmowiec, gw5.sbmec.pl
OdpowiedzUsuń2013/02/01 14:13:47
Cytuję:
Jedni piszą, że bóle minęły im po 2 tygodniach, innemu minęły po 2 miesiącach a jeszcze inni 4 miesiące po operacji dopiero poczuli ulgę.
Koniec cytatu.
A co to oznacza?
Ano to, że wszyscy piszą, że minęło. Ot, co.
Pewnie z boku łatwo mi widzieć szklankę do połowy pełną...
ma_niusia
OdpowiedzUsuń2013/02/01 15:55:54
Sratatata z tym czekaniem ;-) nie przesadzaj ;-)
CHolera jasna że dla odmiany ja mam anginę bo miałam plan cię nawiedzić z pysznym ciastem... ale co się odwlecze ;-)
I pamiętaj: wszystko mija, nawet najdłuższa (ta której nazwy nie lubię wymieniać :-P)
2013/02/01 23:06:39
OdpowiedzUsuńPiżmowcu, masz rację z tym cytatem...
Tobie na pewno łatwiej widzieć tę szklankę ale ja też się staram, bardzo, bardzo :)
Maniusia, niestety taka jest rzeczywistość, jestem na ketonalu i w ostatnich dniach nabrałam sporo pokory i już nie jestem taka hop do przodu jak jeszcze byłam w pierwszych dobach po operacji, ale tak jak napisałam powyżej, staram się myśleć pozytywnie :) ciężko mi to idzie ale się staram.
No i zdrowiej, bo musisz mnie w końcu odwiedzić, no bo ja to nie wiadomo kiedy i jak będę mogła :/
Gość: , ip-151-248-32-198.free.aero2.net.pl
OdpowiedzUsuń2013/02/02 00:05:22
najgorsze masz już za sobą. Nie bagatelizuję obecnego stanu i towarzyszących mu obaw, ale z każdym dniem jesteś bliżej celu. Pozytywne myślenie zdecydowanie pomogłoby w procesie rehabilitacji, więc życzę optymizmu :)
Gość: Haps, gw5.sbmec.pl
OdpowiedzUsuń2013/02/02 11:08:35
Jeszcze co do tego grzebania w necie.
Kiedyś stwierdziłem, że coś boli mnie w piersiach i pluję krwią. Grzebiąc w necie stwierdziłem, że mam raka, gruźlicę, zator i kilka innych rzeczy, które na pewno mnie wykończą i to możliwe, że zaraz.
Tymczasem okazało się, że to tylko nerwoból, a krew leciała ze złamanego jakiś czas temu zęba.
Więc nie warto za dużo szukać.
lala.lu
OdpowiedzUsuń2013/02/03 01:06:07
Coś ważnego i trudnego masz za sobą. Teraz będzie tylko lepiej. Cierpliwości.
2013/02/03 13:46:22
OdpowiedzUsuńManiusia, to Ty pisałaś z tego IP, bo nie wiem :)
Haps, ale co innego jak wpisujesz w google same objawy gdy nie wiesz co ci dolega, to wtedy Twoje objawy pasują do miliona przeróżnych chorób i można sobie przypisać je wszystkie na raz i zdechnąć już od samego czytania. Ale co innego jak wiesz konkretnie co ci jest i czytasz wypowiedzi ludzi odnośnie Twojej konkretnej choroby. W moim przypadku szukanie mi pomogło bo gdy ból zaczął nawracać to moja pierwsza myśl była taka, że przepuklina się utworzyła na nowo i dobrze było poczytać czyjeś uspokajające wypowiedzi.
Lalalu, oby było. Tej cierpliwości tak mało we mnie :(
ma_niusia
OdpowiedzUsuń2013/02/03 14:14:49
To nie ja, ale się podpisuję pod słowami :-)
Gość: Piżmowiec, gw5.sbmec.pl
OdpowiedzUsuń2013/02/03 14:37:56
OK.... przepraszam.
2013/02/04 13:55:53
OdpowiedzUsuńJa też się pod tym podpisuję i pracuję nad swoim pozytywnym myśleniem :)
Piżmowcu ale za co? No coś Ty :)
Gość: , client-185-245.ejedrzejow.pl
OdpowiedzUsuń2013/02/04 15:14:50
łubudubu niech nam żyje.... to śpiewałem ja Jarząbek ...., a tamto pisałem ja, Client-184, ale musiałem skorzystać z innego netu, stąd inna identyfikacja. Więc jeszcze raz pogody ducha i więcej wiary w jutro :)
2013/02/05 12:38:57
OdpowiedzUsuńniech nam żyje ;)
przez chwilę nawet podejrzewałam, że to może Ty :)
staram się, staram być dobrej myśli i wierzyć w jutro, to lepsze jutro...
milexica
OdpowiedzUsuń2013/02/06 17:05:16
Życzę żeby wszystko było dobrze.
I nie zamartwiaj się na zapas.
2013/02/07 12:07:42
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Zamartwianie się na zapas to moja specjalność ale tak jak napisałam gdzieś tam powyżej, staram się ;)