wtorek, 27 kwietnia 2010

Pod koniec 6-go miesiąca.

Byliśmy wczoraj w przychodni na szczepieniu i ogólnej kontroli.

A. przestał przybierać na wadze jak szalony. Wcześniej przybierał ponad 1kg na miesiąc, teraz przybrał zaledwie 0,5 kg :( Z jednej strony to dobrze bo według siatek centylowych i naszej pani doktor A. ma nadwagę ale wiadomo, że jak dziecko mniej przybiera to mama się niepokoi. Choć według lekarki nie mam czym bo A. jest tłuściutki a przybieranie na wadze w kolejnych miesiącach życia nie jest już tak duże jak na początku, czyli wszystko jest u nas ok. Poza tym mniejszy przyrost jest też spowodowany ogromną ruchliwością, której wcześniej przecież nie było bo dziecko tylko sobie leżało a teraz jest go wszędzie pełno i pomijając sen to ani sekundy nie jest w bezruchu.
Tak sobie to w kółko tłumaczę żeby się nie zamartwiać ;)

Z jedzeniem trochę poszliśmy do przodu ale nie za bardzo no bo jak tu szybko przejść jak każdy nowy produkt podaję 5 dni a potem przerwa i dopiero następny.
Także do jadłospisu doszedł: indyk, królik, winogrona, gruszka i zupka jarzynowa z jakimiś tam warzywami, których A. jeszcze nie jadł oraz odbyło się kolejne podejście do kurczaka. Myślę, że jak na ok 4 tygodnie to i tak niezły wynik z nowościami :)

Niestety do glutenu nadal nie doszłam i na razie nie dojdę bo po tym miesiącu wprowadzania nowych smaków i obserwowania A. pod względem alergii, niestety wyszło szydło z worka i już wiem na 100%, że A. JEST ALERGIKIEM :(
Zaczęło się od tego, że po 2 tygodniach przerwy z kurczakiem podałam mu kurczaka, plamy pojawiły się od razu na następny dzień :( Odstawiłam kuraczaka, wprowadziłam gruszkę, było ok, potem indyka, też było ok a potem królika i plamy pojawiły się jeszcze tego samego dnia :(
Ale nadal nie chcąc uwierzyć, że to alergia (no bo przecież skąd u nas alergia?, powtarzałam w kółko to pytanie) obstawiałam nadal różne inne przyczyny a pomagało mi w tym też to, że palmy znikały często na drugi dzień od pojawienia sie i wydawało mi się, że przy alergii tak się nie dzieje. I pewnie nadal bym tak broniła się przed stwierdzeniem, że mamy alergię gdyby nie przypadkowa rozmowa z teściową na temat plam na nóżkach u A. Gdzieś przy jakimś przewijaniu teściowa była ze mną i powiedziałam jej o tych plamach i o tym, że podejrzewam alergię ale jeszcze nie jestem pewna i nie powiedziałam jej też co podejrzewam jako przyczynę. Teściowa obejrzała A., podotykała tych plam, patrzy na to i mówi: "ooo, to to jest tak samo jak miał M.(czyli mój mąż a jej syn) jak był mały a wszystko zaczęło się po podaniu kurczaka". PADŁAM, przecież to identycznie jak u nas !!! To ja od 1,5 miesiąca bujam sie z tym tematem, zapieram, że to nie alergia, żyję święcie przekonana, że nie mamy w rodzinie alergików a tu proszę !! Mamy i to w prostej linii !! Szok lekki przeżyłam ale przynajmniej teraz już ostatecznie wiem na czym stoję i już niestety nie uda mi się wymigiwac przed alergią, ona jest i tyle :(
A mój M, zupełnie zdziwiony mówi mi, że on nic o tym nie wie, tak samo jak i o tym, że jego mama miała skazę białkową co też jest obciążeniem w genach dla reszty pokoleń. Faceci ...

Wracając do problemu to pani doktor powiedziała, żeby próbować oczywiście z innymi mięsami oraz z tymi co uczulają ale w małych porcjach i obserwować. Z glutenem powiedziała, że spieszyć się nie muszę bo to raczej tyczy się dzieci piersiowych, tylko żebym żółtko postarała się wprowadzić. No i oczywiście mnie uspokajała i mówiła, że to wszystko jest przejściowe i A. z tego wyrośnie, tak jak i M. wyrósł. No mam nadzieję ...

Poza tym jest tak:
*A. na razie nie przypadły do gustu chrupki kukurydziane, i nie chodzi o smak tylko o konsystencję (jeżeli tak można powiedzieć) owego chrupeczka, jak się go trochę pomęczy żeby pomemłał chrupa to jakoś przejdzie ale na pierwsze zetknięcie z ustami ten chrupek jest dla niego za twardy i chropowaty i A. się wykrzywia i tyle. Poza tym bidny jakoś nie łapie, że sam może go sobie trzymać i jeść, inne rzeczy pakuje do busi a tego nie. Chyba czasu trochę potrzebuje na zaprzyjaźnienie się z chrupami :)

*Coś nam się A. rozregulował i po 4 miesiącach przesypiania całych nocy i pobudek ok 9 rano najpierw zaczął zaczynac dzień dużo wcześniej bo nawet ok 6:30 a teraz ni z tego ni z owego trzeci dzień z rzędu budzi się o 4 nad ranem na butlę, wypija ok 220ml kaszki i śpi dalej ale maks do 8:00. Nie jest bardzo kłopotliwe zrobienie mu butli nad ranem ale wolałabym żeby spał tak jak kiedyś bez tych pobudek.

*Zębów nadal ani widu ani słychu, pani doktor to wczoraj potwierdziła :)

*Przewijanie odbywa się tylko na brzuchu, A. przewraca się na brzuch już od dawna ale od niedawna dopiero postanowił, że po położeniu do przewijania będzie leżał na brzuchu i koniec, odraca się w jedną sekundę i nie ma zmiłuj, jak go tylko przekręcę na plecy to on znów jest na brzuchu i tak w kółko, mogę go sobie odwracać a on i tak za chwilę zrobi obrót, czasem nawet nie zdążę sięgnąć po pampersa czy chustkę jak on już leży na nowo na brzuchu, także przestałam z nim walczyć i powoli nabieram wprawy w zakładaniu pieluchy gdy dziecko jest na brzuchu, bo z myciem poradziłam sobie już dawno.

*Mamy ze sobą coraz większy kontakt i pałamy do siebie coraz większą miłościa, A. na mój widok dostaje kociokwiku a jak odchodzę to wpada w taką histerię, że bębenki w uszach pękają. Tylko czasem pozwala komuś innemu zająć się sobą a ja wtedy latam po domu, sprzątam, coś po drodze jem i oczywiście zaglądam na bloga i moje ulubione forum, które po ostatnio burzliwych przejściach powoli kończy swój żywot a my z dziewczynami odnalazłyśmy się na nowym miejscu i jest nam tam bardzo fajnie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz