wypisane bez ładu i składu, tak po prostu ku pamięci mamusi :)
Mówi "czeć" (cześć) i podaje rączkę na przywitanie.
Każdorazowo po usłyszeniu słów "pa, pa", czy to na ulicy, w TV lub gdziekolwiek, podnosi rączkę, macha i woła pa pa :)
Przy wieczornym wyjściu z łazienki gdy tata go zabiera a straszy brat jeszcze zostaje (kapią się razem), żegna się z nim również machając łapką i mówiąc przy tym "pa pa".
Pokazuje paluszkiem, że "nie wolno" i się śmieje, także chyba nie za bardzo rozumie jeszcze przekaz tego gestu ;)
Powtarza charakterystyczny dźwięk "o, o" z Teletubisiów.
Buzia mu się nie zamyka (po mamusi ?), gada jak katarynka, bez przerwy wydaje z siebie jakieś dźwięki bez specjalnego ładu i składu (dla przeciętnego słuchacza), bardzo wszystko przeżywa werbalnie :)
Mimo tego zasób słów nie powiększa się :/
Przy bieganiu często przyjmuje pozę "na Małysza" czyli pochyla się do przodu, odgina wyprostowane rączki do tyłu i tak biegnie, skojarzenie jest chyba oczywiste :)
Nadal nie wykształciła się w nim funkcja "STOP", czyli nie zatrzymuje się praktycznie w ogóle, pomijając może kilka sytuacji ale o tym w następnych punktach .
Nawet jak siedzi to się rusza, pijąc soczek np. na siedząco na sofie przesuwa się po całej jej szerokości w tą i z powrotem a także w kółko wchodzi i schodzi, wciąż trzymając butlę.
Ogólnie bez przerwy włazi na wszystkie możliwe sprzęty, z jednego schodzi i od razu leci do następnego żeby na niego wejść. I tak w kółko cały dzień. Niestety trzeba go przy tym bardzo pilnować bo często po wejściu na dany sprzęt, wstaje i zaczyna iść po prostu przed siebie nie zważając na to co jest przed nim jak również na to, że może spaść :/
Ostatnio zastałam go klęczącego na dość wysokim krześle, przy kuchennym stole, na którym stał laptop i do tego właśnie laptopa Mały A się wspiął, klęknął sobie na krzesełku i zadowolony.
Innym razem gdy na niego przez chwilę nie patrzyłam to stanął na prostych nóżkach na siedzonku od chodzika-pchacza, który jest na kołach !! Włos mi się zjeżył.
Przez to, że jest taki ruchliwy to ciągle się o coś przewraca, potyka, uderza. Na szczęście przeważnie w miarę delikatnie na tyle, że kończy się na chwilowym płaczu i przytuleniu do mamusi. Bez względu na to w co się uderzy zawsze gładzi się rączką po główce :)
Ma coraz więcej swoich ulubionych kawałków, na których dźwięk po prostu zamiera, siada na dywanie przed TV, ogląda teledysk i słucha w wielkim zadumaniu :) To są właśnie te momenty kiedy na chwilę się zatrzymuje. I na szczęście takich "swoich" piosenek ma już całkiem sporo (ponad 20 spokojnie), rozpoznaje je po pierwszych taktach. Gdy skończy się jakaś jego piosenka a następna nie jest jego to podaje mi pilota i oznajmia po swojemu żeby przełączyć na coś co będzie mu się podobało.
Ogólnie jest umuzykalniony (po mamusi ?) i oprócz uwielbienia do słuchania teraz doszedł również taniec :) Taki klasyczny co większość dzieci w tym wieku wykonuje czyli obraca się wokół własnej osi :)
Jest bardzo zakochany w swoim starszym bracie, zresztą z wzajemnością, przytulają się, wygłupiają, ganiają. Mały A pokazuje czasem różki i jak mu się coś nie spodoba to potrafi się zamachnąć na Jota rączką ale jest wtedy zawsze przez nas strofowany, Jot też bardzo rozumnie podchodzi do takich zdarzeń, nie "oddaje" tylko podobnie jak my mówi, że nie wolno i tyle. Także nie istnieją u nas sytuacje opisywane często przez moje koleżanki, że dzieci o coś się biją, szarpią, kłócą. Naprawdę bardzo się z tego cieszę bo mam znajomą, której dzieci są w tej samej różnicy wieku co moje a kłócą się i szarpią o wszystko i to już od dawna. Myślę, że nasza sielanka to w dużej mierze wynik rozumnego i dojrzałego postępowania Jota w sytuacjach podbramkowych. Oby trwało to jak najdłużej :)
Pije syropy prosto z łyżeczki, dla mnie to szok bo Jota musiały trzymać 3 osoby żeby udało mu się co kolowiek podać :/
Nie chce pić z kubków niekapków, jeżeli już to prosto ze zwykłego kubka, niekapki są beeee. Jot też ich nie lubił i jakoś nauczył się pić z normalnego kubka bez wycudowanych niekapków także niekapek Aventu kupiony jeszcze za czasów Jota i użyty wtedy kilka razy tym razem również po kilku razach wylądował w szafce i stoi. Mnie tam nie zależy na jego piciu z tego bo denerwuje mnie mycie tych wszystkich części, wolę wymyć butelkę. Jot nie miał problemów z przejściem na zwykły kubek i widzę, że A też raczej sobie z tym poradzi także kubki niekapki uznaję za zbędny gadżet. Choć nie wiadomo co przyszłość przyniesie i może jeszcze zadnie zmienię :)
Niestety nadal robi mi dziwne akcje przy jedzeniu i dotyczy to tylko i wyłącznie mnie :( Ma apetyt, ładnie je prawie wszystko ale gdy jest ze mną to coś mu odbija i po zjedzeniu kilku łyżek odmawia dalszego jedzenia :( Poza tym mnie nie pozwala się wsadzić do krzesełka do karmienia i ja karmię go trzymając na kolanach.
Nadal nie je żadnych słodyczy :p jego przekąskę stanowią zwykłe "płatki" śniadaniowe Cheeriosy zbożowe i zwykłe pieczywo. Jot też nie jadł słodyczy w ogóle i to aż do 5-go roku życia bo ... nie chciał !! Musiałam go błagać żeby zjadł swój tort urodzinowy albo spróbował kawałek batonika czy czekoladki, nie chciał i koniec, nic a nic, cukierków, chipsów, po prostu nic. Najlepiej było gdy szliśmy do jakiegoś sklepu spożywczego a tam miła sprzedawczyni chciała Jota poczęstować cukierkiem a ten zawsze odmawiał, wszyscy się dziwili... Teraz Jot je słodycze jak większość dzieci i Mały A widząc to prawdopodobnie też by je jadł ale ja mu nie daję a on nie żąda więc jest git :) zobaczymy jak długo...
No i żeby być całkowicie szczerą i żeby nikt nie myślał, że to moje dziecko to tylko takie "och i ach" to muszę wspomnieć też o tych złych rzeczach, które niestety się pojawiły :( Gdy w Małego A wstępuje mały diabeł to A pokazuje swoją złość i niezadowolenie w bardzo dosadny sposób :( potrafi uderzyć, zadrapać a nawet ugryźć :( Stanowczo go tego oduczamy, ostatnio zaczął w końcu załapywać, że coś robi źle, więc myślę, że z czasem uda nam się to wyeliminować.
Mały A ostatni raz ważony i mierzony był w październiku !!! Także nie mam pojęcia ile waży i mierzy ale już wkrótce się dowiemy bo czeka nas wizyta ze szczepieniem :/
Nadal ma bardzo maleńkie, przesłodkie stópki. Rozmiar bucika na długość pasuje 19!! Dzieci w jego wieku noszę już przeważnie ok 21. To samo było z Jotem, teraz w wieku prawie 7 lat Jot ma rozmiar buta 26 gdy jego rówieśnicy noszą ok 30! A 26 to mają czterolatki. Małe stopy moich synów to cecha odziedziczona po babci od strony M.
Zębów nowych nie odnotowano.
Cały czas ma jasne blond włoski :) i takie trochę dłuższe bo takie mi się u dzieci podobają :)
Jot też takie miał:
zdjęcie robione na kilka dni przed trzecimi urodzinami

Z wielkim żalem zgodziłam się mu je obciąć dużo, dużo później...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz