środa, 20 kwietnia 2011

mix wiadomości

Na początek wiadomość z ostatniej chwili :)
Jot rusza się pierwszy mleczny ząb !!!
Dla mnie jako mamy to ogromne wydarzenie, dla niego zresztą też :)
Czekaliśmy na to już od dłuższego czasu i nie ukrywam, że mnie osobiście nawet zaczął niepokoić trochę fakt, że jego rówieśnikom mleczaki już od dawna wypadają i mają już nawet po kilka zębów stałych! Wytłumaczeniem u nas było oczywiście to, że Jot późno ząbkował (podobnie jak teraz jego młodszy brat) i w związku z tym później też miałt tę zęby zacząć wypadać. To logiczne ale z drugiej strony wydawało mi się, że to "później" zaczyna się zbyt opóźniać. Teraz mogę znów na spokojnie cieszyć się z późnego ząbkowania :)
Już nie mogę doczekać się jak wrócę do domu i zobaczę, który to ząbek :) No i ta jakaś Wróżka Zębuszka musi chyba pieniążki powoli szykować :D
Ja nie byłam wychowywana na Wróżce Zębuszce ale mój starszak gdzieś tę teorię poznał więc nie będę negować, niech ma z tego wypadania ząbków trochę frajdy, tym bardziej, że u nas nie ma za to zasady z przychodzącym zajączkiem wielkanocnym, więc będzie miał coś w zamian :)

Skoro już jesteśmy przy różnych teoriach zajączków, wróżek i innych związanych z prezentami to wczoraj przyżyliśmy nie mały szok jak Jot poinformował nas, że pani w szkole powiedziała, że ani zajączek ani święty mikołaj prezentów nie przynoszą tylko dają je rodzice. Szczena nam opadła, M wściekły zadzwonił do pani sprawę wyjaśniać, no bo co to za zwyczaje żeby takie rzeczy opowiadać dzieciom, które są jeszcze na etapie wierzenia w mikołaja i po co im tę wiarę tak wcześnie odbierać i to jeszcze przez nauczyciela ? Ja rozumiem, że jakieś inne dziecko by coś palnęło i tak spodziewałam się, że prędzej czy później do tego dojdzie (w końcu to już szkoła), no ale żeby nauczyciel ??? Jak się okazało nie do końca to była to wina nauczycielki bo faktycznie jakieś dziecko też brało udział w tej dyskusji no ale jak też się okazało pani nie zrobiła nic żeby sytuację uratować :/

Jak na razie ten rok (mam na myśli ostatni rok życia) okazuje się bardzo przełomowy dla mojego Jot, w ciągu ostatnich kilku miesięcy z małego chłopczyka przeistoczył się w dużego chłopca, który nauczył się pływać, czytać, jeździć na rowerze (no prawie) i gubi zęby ;) no i niestety już wie, że Święty Mikołaj prawdopodobnie nie istnieje :/ a za parę miesięcy będzie już pierwszakiem!

Z innych spraw to odliczam już dni bo na początku maja czeka mnie tydzień urlopu. Na majówkę nigdzie nie jedziemy bo M pracuje w Święta i weekendy ale w pozostałe dni będziemy mogli pobyć razem, a ja ogólnie będę mogła pobyć z dzieciakami no i całe dnie robić zdjecia :D już nie mogę się doczekać :) poza tym w pewien dzień na początku maja będę gasić kolejną świeczkę na kolejnym torcie, którego się oczywiście wcale nie spodziewam ;) spodziewam się z to cudnej pogody bo zawsze w moje urodziny jest słonecznie i ciepło, no może z pominięciem zeszłego roku kiedy to nie wiedzieć czemu padało i było zimno, mam nadzieję, że był to jednorazowy przypadek.

Zanim jednak doczekam się maja, urodzin i urlopu to muszę przetrwać koniec kwietnia i Święta, które niestety u nas nie będą miłą, rodzinną sielanką bo tak jak wcześniej pisałam mój M w weekendy i Świeta pracuje więc czekają nas kolejne Święta w samotności :( pierwsze takie zaliczyliśmy już rok temu i wiem, że z pewnością wolałabym abyśmy byli w komplecie... ale no cóż, nie będziemy i teraz moja w tym rola żeby mimo wszystko dzieci poczuły rodzinną atmosferę Świąt. Porobiłam już plany, w piątek wieczorem zrobimy z Jotem pisanki. Zawsze robiliśmy dopiero w sobotę rano ale teraz gdy będziemy sami to nie ma mowy żebyśmy dali radę przy Małym A zrobić cokolwiek dlatego zaczniemy w piątek wieczorem. W sobotę w ramach spaceru pójdziemy do kościoła ze święconką, pójdzie z nami babcia i wejdzie z Jot do kościoła a ja z Małym A zostanę na dworzu przed kościołem bo A pewnie będzie spał (wyjdziemy na czas jego drzemki) a nawet dgyby nie spał to nie ma takiej opcji żeby usiedział w kościele tak po prostu w wózku a jakbym go wypuściła to by biegał po całym kościele a u nas święcenia odbywają się na takim specjalnym stole ustawionym w drzwiach więc nawet nie można wejść na dalszą część kościoła. W niedzielę zrobimy u nas małe śniadanie (tylko dla nas) a na obiad pójdziemy już do rodziny. Na poniedziałek Jot też ma już zplanowane atrakcje związane ze śmigusem także mam nadzieję, że jakoś nam te święta miną... a potem już tylko 3 dni pracy i URLOP :)))

No i na koniec napiszę jeszcze, że ruszam z nowym blogiem a w zasadzie fotoblogiem :) kilka dni męczyłam się nad formą wizualną (no bo przecież ja muszę mieć wszystko po swojemu i dopasowane pod każdym względem tak jak mi się podoba i pasuje), kombinowałam z kodem css aż w końcu wykombinowałam także na dniach wrzucę pewnie pierwsze zdjęcia. Na razie blog będzie otwarty ale w przyszłości prawdopodobnie go zamknę i będzie tylko dla rodziny i znajomych ponieważ blog będzie miał tematykę dziecięcą :)
Nie będę tam podawać imion, nazw, miejścowości itd, nadal chcę zachować jako taką anonimowość (o ile to w ogóle realne w necie?) ale przyznam szczerze, że pozazdrościłam innym blogującym mamom ich fotoblogów dziecięcych i pomyślałam, że też taki chcę mieć :)

5 komentarzy:

  1. Kochana, z tym ząbkiem J. to wspaniała nowina - to takie pierwsze oznaki "szkolnej dorosłości"! Gratulacje!
    O Mikołaju się nawet nie wypowiem, bo dla mnie to okropne, mam nadzieję, że Bobek będzie jak najdłużej wierzył w Mikołaja i prawdopodobnie potem będę go tylko uświadamiać, że my pomagamy Mikołajowi i będę zachęcać żeby on tez pomagał i robił drobne prezenty dla rodziny - tak to w miarę bezbolesnie poszło w moim przypadku.
    Co do świąt to może i kameralnie, ale ważne, ze z rodziną i w spokoju - i tego też Wam życzę!

    No i tak, myślałam, że może wreszcie uda się nam umówić jakoś, a tu teraz ja urlop, potem Ty, potem Twoje urodziny, a potem już zaraz nasze... Znów nam się odwlecze spotkanie ;-)

    Ściskamy wiosennie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie każdy rodzic ma nadzieję, że uda się jak najdłużej utrzymać dziecko w słodkiej nieświadomości... moim zdaniem informacja o nieistnieniu Świętego Mikołaja to takie pierwsze zderzenie z szarą rzeczywistością.
    A co do spotkania to powiem Ci, że nie ma co tak patrzeć, urlop nie urlop, bo jak tak dalej pójdzie to nigdy się nie spotkamy, bo po Waszych urodzinach będzie dzień dziecka, a potem znowu my mamy urodziny i tak w kółko, więc po prostu trzeba się jakoś umówić między tym wszystkim :) Jak dla mnie to może być np 7 albo 8 maja, jestem wtedy w domu sama z dzieciakami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nam pasuje :-)
    Jeśli tylko ja wyzdrowieję do tej pory ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za głupia nauczycielka :/

    Gratulacje dla Jota :D jak ząbki mleczaki wypadaja, to juz jest mały mężczyzna :)

    Mam nadzieję, że święta mimo, że bez mężą/taty były udane :)

    pozdrawiam

    szymanska25

    OdpowiedzUsuń
  5. Święta fakt, że mimo wszystko były udane :)

    Maniusia, to kuruj się :)

    OdpowiedzUsuń