Do szpitala trafiliśmy jeszcze tego samego dnia kiedy pisałam ostatnią notkę. Zapis mieliśmy co prawda dopiero na 3 listopada ale było już tak źle, że zadzwoniłam zapłakana na IP czy możemy przyjechać wcześniej bo do 3-go to byśmy się wykończyli. Pani przez telefon powiedziała żeby przyjechać na IP, zostaliśmy zbadani przez bardzo miłą panią doktor, która później uprosiła kogoś na oddziale patologii noworodków żeby nas przyjęli wcześniej. No i zostaliśmy przyjęci.
Spędziliśmy w szpitalnej izolatce 3 dni, podczas których zrobili nam stos badań, które na szczęście wykazały, że wszystko jest ok :) Mam po prostu bardzo silnie ulewające dziecko. Dostaliśmy lek (wspomniany na forum debridat) oraz mamy dalej stosować wszystkie zalecenia o pionizowaniu itd., i czekać na efekty. Na dzień dzisiejszy jest trochę lepiej :) Odstawiliśmy też ten cholerny Nutriton, który jak się okazało był przyczyną miliona kupek dziennie, teraz kupek mamy zaledwie jakieś pół miliona ;)
No właśnie a co do tych nieszczęsnych kup to z tym właśnie wiąże się mój pierwszy kryzys :( Jak już sobie zaczęliśmy radzić z ulewaniem to te przeklęty kupy chyba nas wykończą. Cały czas wpadamy w to błędne koło: karmienie, kupa, karmienie, kupa, itd., i jak się zacznie to maraton trwa tak jak to już wcześniej napisałam po 5 a czasem nawet 6 godzin. W tym czasie latam bez przerwy z A z pokoju na przewijak i tak w kółko. I nie ma mowy o tym żebym mogła pójść się wymyć, zjeść coś czy po prostu zająć czymkolwiek innym niż karmieniem i przewijaniem A., który przez to nie śpi te wszystkie godziny aż w końcu nastaje cud i po kolejnym karmieniu nie przychodzi kolejna kupa. A. może wtedy wreszcie spokojnie zasnąć a ja mogłabym w końcu wyjść z nim na spacer ale wtedy jestem już tak wykończona, że jedyne na co mam siłę to paść plackiem koło A. na łóżku i zasnąć. I tak dzień w dzień lub noc w noc bo maraton przytrafia nam się o różnych porach dnia i nocy :( Nie wiem jak przerwać ten łańcuszek żebyśmy obydwoje w końcu odetchnęli i zaczęli normalnie żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz