czwartek, 12 maja 2011

Przeminęło z majem ...

Urodziny minęły, weekend majowy minął, urlop się skończył :( 10 dni przeleciało jak z bicza strzelił...
Minęła też kolejna miesięcznica Małego A, który skończył już 19 miesięcy.
Nie wiem czemu nadal tak to liczę? Może po drugim roczku mi przejdzie ;)
Ostatnie dni i tygodnie to głównie doskonalenie mowy :) nowe słówka w słowniku A. to:
piiiii - pić
baban - banan
lolot (słodko) - samolot
kiki - kredki
koko - oko
nos - nos
tam - tam
niam niam - mniam, mniam
poza tym często zdarza się, że powtórzy spontanicznie jakieś usłyszane w danym momencie słowo ale szybko je potem zapomina, ostatnio pięknie powiedział: "pigin" (na pingwina oczywiście) ale więcej już tego nie powtórzył.
Zapomniał o swojej umiejętności mówienia "tak" i coraz rzadziej da się usłyszeć od niego to miłe dla ucha słowo ;) coraz częściej za to da się słyszeć do perfekcji opanowane "nie" :/
Pięknie naśladuje odgłosy zwierząt: kota, krowy, świnki i stara się psa ale nie za bardzo mu wychodzi, za to chrumkanie świnki to naprawdę rewelacja, śmiejemy się do łez :)
Był moment, że jak coś zbroił to sam sobie mówił "no, no" i kiwał paluszkiem, jednak ostatnio zaprzestał tej praktyki.
Pewnego dnia rozbroił mnie scenką tego typu: ja siedziałam na sofie z laptopem na kolanach a on podszedł do laptopa, stanął za nim, złapał dwoma rączkami za górę monitora a po chwili stanął na paluszkach, wystawił łepek znad monitora tak, że widziałam tylko jego piękne oczęta i zwołał do mnie "a ku, ku" :)))

Ma swoje ulubione bajki (to nic nadzwyczajnego, każde dziecko ma), tyle, że on w jednej bajce jest wręcz zakochany! A do tego jest to bajka typowo dziewczęca: "Roztańczona Angelina".



Do tej pory uwielbiał "Misia w dużym niebieskim domu", "Olinka Okrąglinka" czy też całą serię odcinków z Elmo, czyli bajki tematycznie neutralne, pasujące zarówno dla chłopca jak i dziewczynki, a teraz króluje ta Angelina, ja nie wiem o co chodzi... ale jak tylko usłyszy pierwsze dźwięki z tej bajki to leci pędem, siada na dywanie przed TV a do tego śpiewa (!!!) czołówkę: "Nina, nina" czyli Angelina :) Cudnie po prostu :)

Całkiem niedawno wykluła się w końce jedna z dolnych czwórek, od kilku dobrych tygodni dziąsło w tym miejscu było bardzo nabrzmiałe (choć A zdawał się tego nie zauważać) i w końcu pojawił się ząb, albo raczej zębisko bo w porównaniu z jedynkami i dwójkami ta czwórka jest wręcz ogromna. Będzie mu się łatwiej jadło :)

A skoro jesteśmy już przy jedzeniu to niestety powróciły akcje, które opisywałam już kiedyś przy wcześniejszej miesięcznicy.
Mały jest małym żarłokiem, je prawie wszystko, dużo (czasem obiad to cały słoik i dodatkowo mała porcja naszego jedzenia) i chętnie, ale tylko wtedy gdy jest z tątą. Gdy jest ze mną odmawia słoików, kaszy itp. i muszę kombinować z kanapeczkami i innymi. Nie wiem o co kaman temu chłopu ;)

Zrobiłam podejście do przestawienia się na zwykłe soki. Nie wyszło bo A. zaczął mieć po nich częstsze, rzadsze i ogólnie brzydsze kupy :( Wróciliśmy do dziecięcych :(
Podobnie kiedyś było z jogurtami, że po tych zwykłych kupy się pogarszały a po dziecięcych nic się nie działo i do tej pory kupuję te dziecięce, na które nas nie stać :/

Krótkie drzemki weszły już chyba na stałe do naszego rozkładu dnia. Kiedyś było jeszcze tak, że A. ze mną spał raz i krótko ale po weekendzie odsypiał wszystko przy M, teraz przy M też śpi już tylko raz dziennie, maks do godziny i paru minut.
Do tego gdy jest weekend i ja z nim jestem, to ten Mały Gałgan dzień lubi zacząć już ok 6 rano, czasem nawet przed! Chyba nie muszę mówić jak bardzo jest to dla mnie uciążliwe przy codziennym wstawaniu o 5 rano? Dla taty jest bardziej łaskawy i śpi sobie do 7-8 rano.

Znienawidził kapcie i wszystko inne co próbowałam wprowadzić z zamian coby nie szargał skarpetek, które to jak na złość mam wszystkie białe bo "jedziemy" jeszcze na takich, co w zeszłe wakacje kupowałam seryjnie z deserkami Gerbera (były dołączane w promocji), uzbierałam ich spory zapas (chyba z 20 sztuk albo i więcej) i w sumie mam tylko takie a one wszystkie białe z małymi kolorowymi wstawkami na piętkę i paluszki :/
Chciałam mu w zamian zakładać takie jakby skarpetokapcie, na skórzanej podeszwie.

Ponosił parę dni i zaczął je sobie ściągać tak samo jak kapcie zwykłe.
Mam jeszcze kilka par takich grubszych skarpetek antypoślizgowych, ładne kolorowe, w paseczki z grzechotki na palcach (chyba każda mama widziała je w Rossmanie) pomyślałam, że jak on tak chce chodzić w samych skarpetkach to może takie zaakceptuje ale też nie przeszły :( Jedyne czego nie ściąga sobie ze stóp to te białe skarpety Gerbera :/

Wstręt do wózka odziedziczył chyba po starszym bracie, który również w wieku 1,5 roku z wózka zrezygnował i trzeba go było do niego wsadzać siłą :( A ja wózkomaniaczka tak bardzo liczyłam na to, że może chociaż to drugie dziecko pozwoli mi się nacieszyć etapem wózkowym trochę dłużej, nic z tego :( Mały A pozwala się wsadzić do wózka dosłownie raz dziennie, w momencie gdy wychodzimy pierwszy raz na spacer z zamiarem spania. Każde następne wyjście kończy się mega awanturą przy próbie wsadzenia do wózka, kopanie, wierzganie, wyginanie w pałąk, nie ma opcji żeby go tam ulokować :( Także na plac zabaw nie pójdziemy bo przed spaniem go tam nie zabieram (bo idziemy na spanie a nie na zabawę) a potem on już nie chce wleźć do wózka i nie mam go jak tam dowieźć! A trasą przy ulicy to ja się na chodzenie na piechotę nie piszę bo on w ogóle nie kuma, że jak mama mówi idziemy tam to znaczy idziemy tam i on idzie tam gdzie chce, w dodatku przeważnie na ulicę, po której pędzą samochody jeden za drugim. No i klops :( Ale wyciągnęliśmy już rowerek po Jot i może na tym rowerku uda nam się w końcu dojechać na jakiś plac zabaw :)
Póki co popołudnia spędzamy przeważnie u nas w ogrodzie, staram się przelać na A. moją pasję do otaczającej nas przyrody ;) także chodzimy wokół domu, oglądamy kwiatki, robaczki i podziwiamy :)




Muszę go tylko jeszcze uczulić na to, że nie każdego robaczka można dotykać paluszkiem bo np. pszczółki bzy bzy mogę nie być tak łagodne jak żuczki czy biedronki :)

A włoski długie nadal mamy i nie ścinamy :)

12 komentarzy:

  1. No to Ci się zebrało na opisywanie :), super zdjęcia, a tak na marginesie mój też lubi Angeline ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maluch już maluchem nie jest - rośnie i rozwija się w zawrotnym tempie :-) Jak ten czas leci...

    PS: A może rajstopy zamiast skarpetek?

    OdpowiedzUsuń
  3. Lolot jest słodki!

    PS: A może rajstopy?

    OdpowiedzUsuń
  4. u nas też był taki etap, ze załojone skarpetki zaraz były przez córę zdejmowane i chowane w kąty :/// nie wiem, może to taki etap u dzieci, który z czasem przechodzi?może trzeba przeczekać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że to taki etap co minie :/
    No i rajstopy to dobry pomysł :)
    Wcześniejsze komentarze zniknęły przy okazji awarii blogera :( całe szczęście, że przynajmniej notka wróciła bo nigdzie nie miałam jej zapisanej a pisałam ją kilka dni!

    OdpowiedzUsuń
  6. u nas skarpetkokapcie to byla porazka i wscieklizan ze str Kuby. teraz jak cieplo to juz mu nawet kapcie darowalam,lata w skarpetkach-na szczescie faza na sciaganie minela..
    rrrany ta Roztanczona Angelina i mojemu kropkowi sie b podoba, az sie tata smieje ze taka babska bajka a on siedzi jak zaczarowany;-)
    faza na nie u nas juz przeszla, teraz wszystko jest na tak...chcesz zupke TAK-a potem sie okazuje ze tak oznacza i tak i nie i wszystko wokol;-)
    a z tym budzeniem przed 6 to u nas tez tak jest, ale mam na to sposob biore go do nas do lozka i wtedy nagle mlody zasypia wtulony jeszcze na jakis czas

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas z kapciami i skarpetkami to samo :)
    lilith76

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak myślałam, że z tymi skarpetkami to większość dzieci przechodzi :) choć z Jotem nas to ominęło i ja w sumie tego nie znałam...

    A. śpi z nami przeważnie od połowy nocy, także nie ma opcji, że go wezmę rano, utulę a on zaśnie bo on już przy mnie jest :) i po prostu wstaje i koniec! Ostatnio zlazł z łóżka, stanął ko mnie i zaczął mnie ściągać z łóżka za nos !!

    No i skoro nie tylko mój synuś tak lubi Angelinę (jeszcze Wyrodnamama pisałam, że jej synek też ją uwielbia, tylko ten komentarz właśnie zniknął po awarii) to widać coś w tej myszy musi być ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. u nas Angelina jest jak chleb i woda. Bez tego ani rusz. A jak tańczy i śpiewa to ja za każdym razem mam łzy w oczach ze wzruszenia. a ze skarpetkami to my mamy takie tylko podbite czymś antypoślizgowym. ale też już nie chce nosić i najchętniej zakłada po domu kalosze:) lub adidasy. rozkosz po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  10. skarpetko kapciom mowimy zdecydowane nie :) Jak rowniez wszytskim innym kapciom oraz skarpetkom ...
    Dobrze,ze lato sie zbliza moze do jesieni zmadrzeja?? :)

    Nie scinaj wlosow. Uwielbiam malych chlopcow z dlugimi wlosami:)

    OdpowiedzUsuń
  11. aa poczytalam jeszcze komentarze i dodam,ze ja w ogole nienawidze rajstop ale w desperacji zalozylam Abiszonowi i frustracja jej byla megastyczna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rajstopy u nas są ok, ale teraz już nie czas na nie. No i faktycznie mam nadzieję, że do jesieni niechęć do skarpetek przeminie wraz z latem.
    Włoski tylko podcinamy, ja też lubię takie dłuższe, już drugiego synka z takimi chowam, ku niezadowoleniu M :/

    Getmamo, przypomniałaś mi, KALOSZE!! Tak, to jest u nas też mega hit przecież i pewnie spokojnie po domu by w nich latał bez zastrzeżeń :)
    No i kolejny raz potwierdza się, że coś w tej Angelinie jest! To naprawdę ciekawe zjawisko psychologiczne ;)

    OdpowiedzUsuń