W nocy Młodszy zamienił się w mały piecyk. Rano sytuacja się nie
zmieniła, termometr pokazał 38 stopni. Tak skończyło się właśnie trzy
tygodniowe chodzenie do przedszkola z katarem :/
Starszy też pod znakiem zapytania bo rano narzekał coś na brzuch. Do szkoły poszedł. Co będzie dalej zobaczymy.
A jutro mieliśmy iść na rekonstrukcję bitwy.
Rok temu byłam przez 15 minut i spektakl był niesamowity. Musiałam
niestety uciekać bo Młodszy wystraszył się hałasu wybuchów i samolotu
latającego nad samymi głowami. W tym roku chciałam koniecznie być na
całej uroczystości :/
2012/09/21 10:31:47
OdpowiedzUsuńO cholera! Zdrowia dla Młodego przede wszystkim! I J. tez niech się trzyma dzielnie, ale najdzielniejsza musi być Mama! Czyli co, nie idziemy jutro?
2012/09/21 18:54:23
OdpowiedzUsuńpamiętam: dwa tygodnie w przedszkolu, tydzień w domu na antybiotyku, drugi tydzień w domu po antybiotyku i tak w kółko :( podobno najgorszy pierwszy rok!
2012/09/21 22:07:50
OdpowiedzUsuńManiusia, nie idziemy :(
Annainin, o ja też to dobrze znam, ze starszym mieliśmy nawet gorzej: 5 dni w przedszkolu, 2 tygodnie leczenia, tydzień kwarantanny a potem powrót do przedszkola i po 5 dniach to samo i zawsze zaczynało się w piątek w nocy :/ co gorsze trwało to całe 3 lata, choć też pocieszali nas, że tylko pierwszy rok tak będzie, wrrrr oby z Młodszym poszło nam łatwiej ;)