piątek, 7 grudnia 2012

Just great...

Na moim starym blogu ("W oczekiwaniu..."), który to już od dawna jest zamknięty i niewiele osób z tamtych czasów w ogóle mnie jeszcze pamięta, zawsze pisałam o tym, że jestem pechowcem nad pechowcami, miałam nawet założoną kategorię "Jak pech to pech" i tam wrzucałam opisy wszelkich pechowych przygód jakie były u mnie na porządku dziennym. Po pewnej przerwie w blogowaniu i założeniu nowego bloga postanowiłam odciąć się od pechowej przeszłości i zacząć życie na nowo. Jednak prawda jest taka, że życia nie da się oszukać a przed przeznaczeniem nie da się uciec. Jak coś komuś jest pisane (a mnie najwyraźniej pisane jest być pechowcem) to żeby nie wiem jak wielki uśmiech przykleić sobie na twarzy i udawać, że wszystko jest ok i żeby nie wiem jak bardzo starać się omijać pewne sytuacje to one i tak cię dopadną.
Jako, że od ponad tygodnia trochę sprawniej chodzę i codziennie jeżdżę na rehabilitacyjne zabiegi to poranny prysznic stał się znowu rytuałem. Choć nadal nie można zaliczyć go do przyjemności bo stoję niepewnie, wymycie się dokładne również graniczy z cudem tak samo jak wycieranie, ubieranie itp., no ale zawsze to jakiś luksus w porównaniu z gniciem w piżamie przez 2 tygodnie w łóżku. No i ten dzisiejszy luksus skutecznie zakłucił mi fakt, że w pewnym
momencie z prysznica polała się zimna jak lód woda. Leciała tak i leciała, ja stałam cała w panie, trzęsąc się jak ta osika w nadziei, że to tylko terma na chwilę zwariowała i zaraz poleci wrzątek. Nie poleciał. Wołam M, ten mówi, że prądu nie ma. Jak prądu nie ma (???) jak światło świeci, pytam ? No fakt, świeci.
Po szybkim śledztwie okazało się, że padła nam w domu jedna faza. Po dłuższym śledztwie okazało się, że niestety przyczyna jest u nas w domu bezpośrednio a nie gdzieś na zewnątrz za co odpowiadałby zakład energetyczny. Terma się zepsuła. Woda lała się w niej po kablach i spowodowała spięcie.
Bezpieczniki w naszej skrzynce okazały się ok, więc trzeba było czekać na energetyków. Mieli przybyć w ciągu 2 godzin.  Tak się fantastycznie złożyło, że faza, która wysiadła odpowiedzialna była za prawie wszystko, ciepłej wody nie było przez termę ale już po chwili nie było wody w ogóle bo pompa też jest przecież na prąd, do tego siadło również ogrzewanie bo piec też jest na prąd. Zmarznięta do szpiku kości (a mnie nie wolno obecnie marznąć żeby nie pogarszać stanu, w jakim jest dysk - ogrzewanie to podstawa), wytrzęsiona z zimna co też mi nie służy bo to powoduje niepotrzebne ruchy w okolicy tego cholernego, przesuniętego dysku i obolała od stania w dziwnej pozycji w lodowatej wodzie, tak żeby jej nie dotknąć, opłukałam się płukanką z wody zimnej wymieszanej z ugotowaną ciepłą, zawinęłam w szlafrok i wlazłam z powrotem do łóżka. Na zabiegi oczywiście nie miałam szans dojechać, na szczęście udało mi się przełożyć na popołudnie. Musiałam też niestety odwołać panią rehabilitantkę, która przychodzi do mnie do domu bo jej wizyta miała być całkiem niedługo a ja po takim wymarznięciu nie dałabym rady rozebrać się do ćwiczeń i jeszcze w nieogrzewanym pomieszczeniu. Tak dla wyjaśnienia tylko: moje ćwiczenia to nie aerobik w pełnym wydaniu tylko leżenie na stole i delikatne poruszanie nogą i plecami do granicy bólu.

Energetycy przyjechali po 3 godzinach. Zlokalizowali jakiś tam inny bezpiecznik na zewnątrz w skrzynce, do której tylko oni mają dostęp, wymienili, wzięli 50 zł i pojechali. Bo taka usługa jest przecież płatna, szlag. Ale to 50zł to tak na początek, koszt nowej termy to min. 620zł i to takiej z dolnej półki :/ (tak zdążyliśmy już sprawdzić) do tego ktoś ją jeszcze musi zamontować, a za darmo też nikt tego nie zrobi. A tu święta za pasem, rehabilitacja w toku za bajońskie sumy i jeszcze brak opon zimowych... Just great!

11 komentarzy:

  1. pscottie150
    2012/12/07 14:27:21
    Czego to ludzie nie wymyślą!

    OdpowiedzUsuń
  2. 2012/12/07 14:39:21
    Znaczy, że co te ludzie wymyślili, prąd ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Gość: Haps., gw5.sbmec.pl
    2012/12/07 14:53:22
    Prąd też wymyślili...
    Kurczę, od tygodnia coraz lepiej chodzisz, i to ma być bez większych zmian? Gdybym przypadkiem nie zajrzał, to cały czas martwiłbym się, żeś przykuta do łóżka...

    OdpowiedzUsuń
  4. 2012/12/07 15:14:48
    Tak, prąd też ;)
    Do łóżka jestem przykuta, wstaję do łazienki i na rehabilitację bo nie ma opcji żeby akurat ta rehabilitacja (fizykoterapia) przyszła do mnie ;)
    Lepiej chodzę bo prądy działają ale to złudna ulga bo one NIE leczą i NIE niwelują przyczyny, one tylko niwelują skutek = maskują ból dlatego człowiek zaczyna chodzić. Wynik rezonansu pokazał co jest i jak jest ale o tym za następnym razem jak się specjaliści na ten temat wypowiedzą, na razie nie chcę tego roztrząsać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gość: Haps., gw5.sbmec.pl
    2012/12/07 15:26:49
    Aha :-/

    OdpowiedzUsuń
  6. matka86
    2012/12/07 20:00:34
    Przykre to...ale spójrz przez okno - piękny biały śnieg, dzieci mogą ulepić bałwana...wiem, że to małe pocieszenie,a może w ogóle, ale uśmiech dziecka powinien wywołać tez uśmiech na Twojej twarzy:) Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  7. ma_niusia
    2012/12/07 20:08:31
    Kochana, współczuję z prądem, u nas też ostatnio szwankuje choć nie aż na taką skalę jak u Was bidulo! Ale zaczęłaś chodzić! Wiem, że małę kroczki niecierpliwią ale lepsze małe kroczki niż stanie w miejscu ;-) Trzymam kciuki! A terma doprawdy konieczna na już?

    OdpowiedzUsuń
  8. 2012/12/08 13:10:37
    Matko86, widziałam śnieg ale jak tu się cieszyć jak tego bałwana z dziećmi nie można lepić :(((

    Maniusia, pewnie, że lepsze małe kroczki...
    A z tą termą to będziemy testować kiedy ta woda się w niej leje, ale to ryzyko :/

    OdpowiedzUsuń
  9. slangowska85
    2012/12/08 16:01:14
    O ja współczuję bardzo! Trzeba tego pecha jakoś odgonić :)
    P.S Dzięki za nominację do konkursu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. 2012/12/08 19:17:55
    Slangowska, nie da się ;)
    i nie ma za co :)

    OdpowiedzUsuń
  11. matka86
    2012/12/09 19:39:53
    Fakt, dzieci lepiące same bałwana...zima dopiero zaczęła się:)

    OdpowiedzUsuń