niedziela, 16 maja 2010

Urodziny mamy...

Zawsze o nich pamiętam, nie tylko gdy zbliża się maj ale po prostu zawsze pamiętam o niej i jej urodzinach. Dziś z samego rana zadzwoniłam z życzeniami, chciałam żeby wiedziała, że pamiętam i żeby nie czekała pół dnia na telefon ode mnie, na który dobrze wiem, że czekała.
Telefony do niej zawsze napawają mnie lękiem bo nigdy nie wiem w jakim stanie będzie gdy odbierze telefon ... gdy wybieram jej numer zawsze czuję napięcie.
Dziś czekała mnie miła niespodzianka, moja mama była w świetnej formie, była taka jaką ją kocham i za jaką tęskniłam całe życie. I te kilka minut rozmowy wywołały we mnie tyle pozytywnych emocji. Zawsze chciałabym się tak czuć w rozmowie z nią i chciałabym żeby zawsze była taka jak dziś.
Dla nas obydwu ta rozmowa była bardzo podbudowująca, ona czekając na mój telefon a nie mając pewności czy zadzwonię bardzo ucieszyła się i wzruszyła tym, że zadzwoniłam a ja za to przez te kilka minut znów czułam, że jest mi mamą :)
Nie łudzę się, że ten stan potrwa wiecznie, to niemożliwe ale dobre są nawet takie krótkie chwile.
Tak bardzo za nią przez całe życie tęsknię i odczuwam jej brak, że w takich chwilach stają się znowu jej malutką córeczką i gdy tylko wyczuwam w niej tą mamę, którą mogła mi być a nie była to od razu mam ochotę lecieć do niej na łeb na szyję i pobyć z nią i złapać to czego brakowało mi przez całe życie: kontakt z mamą.
Przysięgam, że gdyby nie to okropne wietrzysko to pewnie porwałabym się na podróż do niej z Adasiem, bo sam deszcz raczej by mnie nie odstraszył ale wychodzenie na taką wichurę z niemowlakiem to kiepski pomysł.
A tak bardzo chciałabym się z nią zobaczyć, właśnie dziś gdy ma urodziny.
I wiem, że byłaby bardzo szczęśliwa gdybym przyjechała do niej z Małym A.

P.S. Żeby nie było, ona w moje urodziny parę dni temu też do mnie zadzwoniła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz