środa, 26 maja 2010

Dzień Mamy

Wstałam z myślą o tym, że muszę dziś do Niej zadzwonić, znów to samo, lęk przed tym jaka dziś będzie gdy odbierze telefon ? Zwlekałam z telefonem cały dzień. Zadzwoniłam późnym popołudniem. Złożyłam życzenia, niby było ok ale już nie tak miło jak te parę dni temu gdy dzwoniłam w jej urodziny. Dziś znów ja nie byłam ważna, skupiła się na sobie i swoich problemach. Opowiedziała o tym, jak jej źle i ciężko nie pytając ani o dzieci ani o mnie. A ja standardowo po tych wszystkich wywodach i wyrzuconych żalach wpadłam w poczucie, że muszę jej natychmiast pomóc, bo jej jest źle i ciężko, bo jest moją ukochaną mamusią. I choć z drugiej strony w środku miałam żal, że ja ją nic nie obchodzę i ona w moje problemy się nie zagłębia z taką troską jak ja w jej, to i tak pod wpływem tego współczucia do niej zaproponowałam, że może przyjadę jutro na chwilę z dziećmi. I wtedy stał się mały cud, jej głos zmienił się diametralnie a ton jej wypowiedzi z wisielczego przeszedł w radosny.
Lubię wywoływać tą radość w jej głosie, lubię być powodem tej radości, w takich chwilach czuję, że jestem dla niej ważna. A przecież całe życia chodziło mi o to by być dla niej ważną.
Może jutro pojadę ...

***

Wstając rano z myślami o Mamie, zupełnie pominęłam fakt, że sama jestem mamą i to jest także mój dzień :) Moje starsze dziecko przypomniało mi o tym dając mi laurkę. Rozczuliłam się, naprawdę, bo po pierwsze niczego się nie spodziewałam bo nawet nie myślałam o tym dniu jak o swoim a do tego J naprawdę się postarał :)
Taka drobnostka a tak cieszy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz